Parkowanie na chodnikach – zmowa producentów opon?

Chodnik przeznaczony jest dla pieszych, a jezdnia dla pojazdów. Chodnik od jezdni oddzielony jest krawężnikiem. Z jednej strony krawężnika jest miejsce dla pojazdów, a z drugiej dla pieszych. Oj, jak byłoby pięknie, gdyby obowiązywały takie proste i sprawiedliwe zasady.

Niestety tak nie jest. Poruszyliśmy ten temat już wcześniej we wpisie „Chodniki i ich funkcje – wprowadzenie do tematu”, w którym Dominik odważył się na dość odważne stwierdzenie: „To tam właśnie [na chodnik – przyp. aut.] usuwa się wszystko to, co przeszkadza na jezdni.” Mnie najbardziej interesują samochody, z tego względu, że zajmują ogromną ilość miejsca na chodniku. A także dlatego, że przecież ich naturalnym miejscem pobytu jest teren pomiędzy dwoma krawężnikami. Przyjęło się jednak, że jezdnia to miejsce dla samochodów w ruchu. Te zaparkowane nie powinny utrudniać życia jadącym pojazdom, więc wypchnięto je na chodniki. Wszystko zgodnie z kodeksem drogowym. Ten sam kodeks nie daje jednak żadnych dodatkowych praw pieszym na jezdni. Czy to jest sprawiedliwe?

Teren Zabudowany na Facebooku – polub nasz profil!

W kodeksie znajdziemy listę wymogów, jakie musi spełnić pojazd, aby mógł zaparkować na chodniku. Określona jest między innymi odległość od przejścia i przystanku oraz minimalna szerokość chodnika, który musi być pozostawiony dla pieszych. Dodatkiem do przepisów ogólnych, są znaki drogowe, które informują gdzie można przepisowo zatrzymać pojazd. Dozwolony sposób ustawienia pojazdu często przedstawiony jest w graficznej postaci. Znaki dopuszczają przeróżne scenariusze parkowania: w całości na jezdni lub w całości na chodniku, równolegle, skośnie lub prostopadle do krawężnika, dwoma kołami jednej osi lub kołami jednej strony auta na chodniku. Czasem aż ciężko się w tym wszystkim połapać…

parkowanie-na-chodnikach2

Różne wersje znaku T-30 wskazującego sposób ustawienia pojazdu względem krawędzi jezdni. Źródło: http://pl.wikipedia.org/.

Zasady parkowania są na tyle skomplikowane, że wymuszają na kierowcy każdorazową weryfikację oznakowania na danym odcinku drogi. Często bywa nawet tak, że w obrębie jednej ulicy dozwolone jest kilka różnych sposobów parkowania (na przykład ulica Karmelicka w Krakowie, gdzie na niektórych odcinkach parkuje się w specjalnych zatokach, a na niektórych na chodniku). Może to wydawać się dziwne, ale często po zaparkowaniu kierowca zmuszony jest do spaceru i sprawdzenia czy na pewno dobrze zaparkował. To zaburzenie oryginalnej funkcji krawężnika i dopuszczenie wielu różnych sposobów parkowania powoduje liczne problemy. Nie każdy wykazuje dobrą wolę i dokładnie upewnia się, gdzie i jak wolno parkować. Albo z niewiedzy, albo z premedytacją ogromna liczba aut zaparkowana jest więc niezgodnie z przepisami. Zresztą nie ma się co dziwić kierowcom, którzy łatwego życia nie mają w tym naszym polskim gąszczu znaków. Powinni oni chyba wozić ze sobą miarkę i odmierzać przepisowe 1,5 metra, które należy pozostawić pieszym…

paryż 3

Klasyczny przykład parkowania w Paryżu. Każdy zna swoje miejsce, a chodnik rzeczywiście przeznaczony jest dla pieszych.

Z punktu widzenia pieszego, parkowanie auta na chodniku, nawet gdy jest zgodne z obowiązującymi przepisami, jest grabieżą miejsca przewidzianego dla ludzi. Grabieżą, która odbywa się zgodnie z przepisami kodeksu i znakami postawionymi przez zarządcę drogi.

Z punktu widzenia kierowcy, parkowanie na chodniku także nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Wysoki krawężnik utrudnia wjazd i zjazd z chodnika, będąc często przyczyną uszkodzeń opon, felg, zawieszenia i zderzaków. Szczególnie kłopotliwe jest parkowanie prostopadłe, gdy dwoma kołami jednej osi musimy wjechać na krawężnik równocześnie, a później z niego z zjechać (Znak T-30b). Parkowanie kopertą na wysokim krawężniku to też nie lada wyczyn (Znak T-30a). Wiele razy widziałem kiwające się auta w przód i w tył, próbujące pokonać wysoki krawężnik. Niektórzy radzę sobie nabierając rozpędu. Czy to dobra metoda? Co na taką szarżę powiedziałyby – gdyby potrafiły mówić – nasze opony i felgi?

Słyszałem ostatnio teorię, z serii tych spiskowych, że wysokie i ostre krawężniki, to zmowa projektantów chodników z producentami opon. Łatwo przekalkulować, że w samym Krakowie codziennie tysiące aut wjeżdża i zjeżdża czterema kołami z różnych krawężników. Jak to wpływa na zużycie opon? Należałoby o to spytać producentów i właścicieli zakładów wulkanizacyjnych. A także zakładów prostujących felgi, bo felgi, zresztą podobnie jak opony, nie mają na polskich drogach (i chodnikach) łatwego życia.

Parkowanie na chodnikach pociąga za sobą różne konsekwencję. Chodniki niszczeją, bo nie wszystkie przygotowane są na kilkutonowe obciążenia. Kierowca zaparkowanego na chodniku auta może mieć problem z włączeniem się do ruchu, z powodu konieczności zjazdu z wysokiego krawężnika. Kłopotliwa też będzie inna wysokość, na której znajdują się zaparkowane pojazdy i te w ruchu, mogąca znacząco pogorszyć widoczność przy zjeżdżaniu na jezdnię.

Z uporem maniaka projektuje się drogi i z góry zakłada się auta zaparkowane na chodniku. Dlaczego? Czy nie lepiej od razu zaprojektować miejsca postojowe na poziomie jezdni, a krawężnikiem oddzielić je dopiero od rzeczywistego chodnika? Mam czasami wrażenie, że chodniki projektuje się szerokie, bo taki projekt wygląda lepiej na papierze, dobrze też prezentuje się w czasie realizacji, a dopiero potem, na koniec, jego część oddaje się pod parking. Czy projektant boi się, albo wstydzi, zaprojektować wąski chodnik? Chodzi o poprawność polityczną czy o co?

Czy nie lepiej już na etapie projektu, pogodzić się z faktem, że chodnik będzie wąski, ale zabezpieczyć go odpowiednio przed autami? Krawężnikiem, słupkami, kwietnikami, obojętne czym, byle skutecznie. W myśl zasady „ciasne, ale własne” może lepiej mieć wąski chodnik, ale przeznaczony wyłącznie dla pieszych, a nie szeroki, na którym umieszczono wszystko to, co przeszkadza na jezdni.

A może to względy historyczne? Przecież jeszcze kilkadziesiąt lat temu samochód był dobrem tak luksusowym, że mało kogo było stać na jego kupno. Wtedy chodniki miały się dobrze, a znalezienie miejsca parkingowego dla znikomej liczby samochodów nie było problemem. Potem doświadczyliśmy niekontrolowanego i nagłego rozwoju motoryzacji i parkowanie przerodziło się piekło. Miejsc na jezdniach nie starczało, więc wpuściliśmy auta na chodniki. W pierwotnym zamyśle było to pewnie rozwiązanie tymczasowe. Być może ktoś myślał, że tak będzie tylko do momentu zbudowania parkingów. Niestety auta na chodnikach zostały do dzisiaj. I będzie bardzo trudno zmienić ten stan rzeczy, bo walka z przyzwyczajeniami nie należy do łatwych…

A propos przyzwyczajeń i parkowania. Przy ul. Reymonta w Krakowie kilka miesięcy temu zmieniono oznakowanie i przepisy dotyczące parkowania. Mam tutaj na myśli odcinek przy samych alejach Mickiewicza, po stronie Uniwersytetu Rolniczego. Dawniej na tym odcinku ulicy parkowało się na chodniku, a na jezdni tworzyły się dwa pasy, do skrętu w lewo i do skrętu w prawo. Obecnie znaki wskazują, aby parkować na jezdni. Jednak nikt tak nie parkuje! Przyzwyczajenie kierowców jest tak silne, że po ponad pół roku od zmiany oznakowania dalej wszyscy wjeżdżają na chodnik. Gdy w ramach próby zaparkowałem na jezdni zgodnie ze znakami, to naraziłem się na otrąbienie i niewybredne gesty kierowców jadących za mną. Skoro parkujesz baranie, to zmiataj na chodnik!

parkowanie-na-chodnikach

Parkowanie na chodniku przy ul. Reymonta w Krakowie. Auta zamiast parkować na jezdni parkują na chodniku, a w miejscu przeznaczonym do parkowania samorzutnie tworzy się pas ruchu do skrętu w prawo.

Ogarnięty całą masą przemyśleń związanych z parkowaniem samochodów na chodnikach zadałem szereg pytań rzecznikowi ZIKiT, Michałowi Pyclikowi, który po części potwierdził moje przypuszczenia na temat projektowania ulic. – Wszystko zależy od lokalizacji – tłumaczy Michał Pyclik. – Zazwyczaj wynika to z dostępności terenu i konieczności zorganizowania miejsc parkingowych. Jednak nie jest tak, że nagminnie ustawiamy miejsca parkingowe na chodnikach. Oczywiście jeśli jest szeroki chodnik i brakuje miejsc parkingowych, to wdrażamy takie rozwiązanie, ale Mogilska jest przykładem, że powstają przebudowane czy nowe ulice, gdzie eliminujemy parkowanie z chodników. Robimy je węższe, żeby np. zmieścić ścieżkę rowerową. Staramy się tez uwalniać chodniki od samochodów w centrum. W tych miejscach staramy się robić ruch jednokierunkowy i parkowanie po obu stronach na jezdni, tak jak na przykład na ul. Smolki – dodaje.

To wszystko brzmi dobrze. Rzeczywiście wiele ulic przebudowano tak jak opisał to Michał Pyclik. Szczególnie w centrum miasta, gdzie wprowadzenie strefy płatnego parkowania zmniejszyło ilość zaparkowanych samochodów. Niestety te przeprojektowane ulice to dalej mała kropla w morzu potrzeb. Z jednej strony wypowiedź przedstawiciela ZIKiTu daje nadzieję na kolejne remonty uwzględniające równe prawa wszystkich uczestników ruchu. Z drugiej jednak strony, stwierdzenie „konieczność zorganizowania miejsc parkingowych”, które pojawia się w wypowiedzi, trochę przeraża. Bo ta „konieczność”, jeżeli tylko się pojawi, usprawiedliwi przecież umieszczenie kolejnych parkingów na chodnikach…

Możliwe jest też rozwiązanie pośrednie. Miejsca postojowe można zaprojektować pomiędzy jezdnią a chodnikiem. Od jezdni oddzielić je niskim i zaokrąglonym krawężnikiem, od chodnika – wysokim. Co zyskamy? Kierowcom będzie łatwiej parkować, piesi zyskają wyłączność na chodnikach. Każdy też będzie znał swoje miejsce. Michał Pyclik potwierdza, że to optymalne rozwiązanie, ale możliwe tylko do wprowadzenia, gdy projektant dysponuje odpowiednim terenem umożliwiającym zastosowanie zatok parkingowych. Dowiedziałem się także, że oddzielenie chodnika, parkingu i jezdni krawężnikami, czyli wprowadzenie trzech różnych wysokości, nie zawsze jest możliwe, bo jest warunkowane ułożonymi poniżej sieciami. W takich przypadkach stosuje się jedną wysokość chodnika, umieszczonego ponad poziomem jezdni. Chodnik wykonuje się wtedy na głębszej podbudowie, aby nie był niszczony przez parkujące pojazdy, a rozróżnienie funkcjonalne realizuje się za pomocą kolorów (na przykład malując ścieżki rowerowe na czerwono).

I na koniec kwestie bezpieczeństwa. Auta zaparkowane na chodniku siłą rzeczy powodują, że jezdnia przeznaczona jest tylko do jazdy. Jest także maksymalnie szeroka, bo wszystkie „przeszkody” wyrzucone są na chodnik. A skoro jest szeroka, to zachęca do szybkiej (czyli niebezpiecznej) jazdy. Warto zwrócić uwagę na ulice, gdzie auta zaparkowane są na jezdni, wzdłuż krawężnika. Mam na myśli na przykład wąskie jednokierunkowe uliczki w centrach miast. Zwężenie jezdni powoduje, że ruch jest spokojniejszy i wolniejszy, choćby z takiego prozaicznego powodu jak obawa kierowców przed urwaniem lusterka. A więc ruch jest bezpieczniejszy, co warto mieć na uwadze przy projektowaniu ulic. A może to właśnie powinno być priorytetem w myśl zasad definiujących wybaczającą infrastrukturę?

Nie wymagam przebudowy wszystkich polskich dróg, ale oczekiwałbym, że przyszłe projekty remontów nie będą z góry zakładały parkowania na chodniku. Chciałbym żeby projekty sprawiedliwie uwzględniały wszystkich uczestników ruchu. A przynajmniej jasno określały gdzie jest czyje miejsce. Oraz żeby chodnik zaistniał w naszej świadomości jako miejsce rzeczywiście przeznaczone dla ruchu pieszego. Bo mam wrażenie, że zapomnieliśmy i wciąż zapominamy o tej pierwotnej i najważniejszej funkcji chodnika.

  9 comments for “Parkowanie na chodnikach – zmowa producentów opon?

  1. ~Ania
    9 lutego 2015 o 15:20

    a o Przesłanie Przewodniczącego http://www.almoc.pl/img.php?id=2717 do Was moje baranki cisza?

  2. ~Lenka
    15 marca 2015 o 12:21

    „pal w łóżku, nie zostawiaj ich bez pracy…”
    http://www.almoc.pl/img.php?id=3117

  3. ~lobo
    15 lutego 2016 o 11:08

    ale niektórzy naprawdę przesadzają w drugą stronę!! u nas jakiś debil donosiciel na ulicy (krótkiej!) donosi, że parkujemuy SWOJE auta przed domem, częściowo na chodniku, raczej na krawężniku. ni ma zakazu parkowania! wiem, że nie tylko u nas tacy wariaci, tu też m.in: http://www.eporady24.pl/parkowanie_na_drodze_osiedlowej_przed_wlasnym_domem,pytania,6,80,1749.html a niby droga wewnętrzna to luzik…

  4. 9 listopada 2016 o 16:30

    nieprzekabacenie

  5. 29 listopada 2016 o 16:16

    nierozćwierkanie

  6. 20 grudnia 2016 o 15:59

    Znakomity tekst. Podsumowuje wszystko co myślę w temacie od lat.

    Brawo za trafne przemyslenia!

  7. 23 lutego 2017 o 19:25

    wciągające

  8. 19 września 2017 o 00:36

    fantastyczny blog jak i wpisik

  9. 19 września 2017 o 05:46

    naprawdę ekstra blog

Skomentuj ~seks spotkania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *