Edward Szybki, ambitny handlowiec z dużej krakowskiej firmy, w piątek rano skończył swój coroczny urlop. Tego samego dnia, jeszcze formalnie mając wolne, podjechał do biura zabrać firmowy samochód. W poniedziałek wyjeżdżał na dwudniową delegację, jak co tydzień. Bądźmy szczerzy, był także ciekawy, czy firma w końcu zakupiła nowe samochody dla najlepszych pracowników, o których od dawna rozmawiało się w kuluarach. Ku jego wielkiej radości nowe, lśniące auta stały na parkingu, a jedno z nich przeznaczone było dla niego.
– No bo co w końcu, kurcze blade – pomyślał – należy mi się nowe auto, choćby za dobre wyniki w poprzednim kwartale.
Auto odebrał bez problemów i uradowany wrócił do domu. W weekend planował zamontować prywatne radio CB, a także przykręcić uchwyt na smartfona (bez uruchomionej aplikacji „Janosik” nigdy nie wybierał się za miasto). Trasy nie musiał planować, bo znał ją doskonale. Od czasu gdy awansował na stanowisko regionalne, czyli dokładnie od dwóch lat, pokonywał ją prawie co tydzień. Formalnie odpowiedzialny był za południowa Polskę, ale w praktyce musiał często jeździć dalej. Zwykle dojeżdżał do Jeleniej Góry jeżdżąc na zachód i do Tomaszowa Lubelskiego i Przemyśla podróżując z Krakowa w kierunku wschodnim. I tym razem miał pokonać podobną trasę, odwiedzając po drodze kilku najważniejszych klientów. Co prawda było to prawie dwa tysiące kilometrów do przejechania w dwa dni, ale dla Edka nie było rzeczy niemożliwych. Trasę znał, wiedział gdzie można przycisnąć, nadgonić, a poza tym było CB, był „Janosik”. I jeszcze to nowe auto… Nowe, z mocnym silnikiem. Czuł się pewniej niż zwykle.
Wcześnie rano w poniedziałek jak zwykle zatankował na stacji obsługującej jego firmę, zamówił dwa hotdogi, były z kabanosem, takie jak akurat lubił, popił kawą i ruszył. Wszystko układało się idealnie, nowe auto przypasowało mu od razu, wszędzie docierał na czas, a rozmowy z klientami układały się po jego myśli. Wczesnym wieczorem we wtorek dotarł do domu, wypił dwa piwa świętując udany wyjazd, za który – jego zdaniem – na pewno otrzyma premię. Należało mu się. Zresztą jak zwykle, przecież jego wyniki były ponadprzeciętne.
W środę wypadał dzień w biurze. Nie lubił tych dni, praca przy biurku męczyła go i nudziła. Nie lubił przewalać stert papierów, nie znosił wypełniania formularzy i pisania raportów. Chciał być w trasie, marzyła mu się wolność, wyzwania, adrenalina… Na jego biurku czekała na niego kartka zapisana zamaszystym pismem sekretarki: „O 10.00 zgłoś się do szefa”. Edek najpierw zamarł, ale szybko sobie wytłumaczył, że przecież nie się czym przejmować. Wszystko przecież robił jak należy.
– Cześć Edek – szef przyjął go dość chłodno, wskazując fotel po drugiej stronie jego biurka. – Trzy osoby do mnie dzwoniły.
– Panie prezesie, kto dzwonił? Ktoś z klientów? – Edek zupełnie nie wiedział, o co może chodzić.
– Edek, nie udawaj – powiedział prezes widząc kompletne zdziwienie wymalowane na twarzy Edka, a potem dodał: – Idź obejrzeć tył swojego auta.
Edek posłusznie opuścił biuro, ukłonił się ochroniarzowi przy parkingowym szlabanie i szybko poszedł dalej, jakoś tym razem nie miał ochoty z nim rozmawiać. W głowie mu się kłębiły różne myśli. Może ktoś mi auto porysował? Może ktoś wjechał w tył? Już z daleka zwrócił uwagę, że na wszystkich firmowych autach, poza standardowym logo firmy, naklejono nową naklejkę. Dużą, niebieską, z białym napisem. Musiał jej wcześniej nie zauważyć. Jego auto nie było ani porysowane, ani rozbite. Z ulgą podszedł bliżej i odczytał napis: „Jeżeli jadę za szybko, poinformuj o tym mojego szefa dzwoniąc pod numer: XXX-XXX-XXX”. Edek aż cały się spocił, powoli docierało do niego co oznaczały słowa szefa o trzech telefonach… Poważnie rozemocjonowany wrócił do biura szefa, bez słowa usiadł na fotelu, który przed chwilą opuścił.
Wyprzedanie na podwójnej ciągłej. 90 km/h w terenie zabudowanym. Wyprzedzanie na trzeciego. Zarzuty były ciężkie i Edek wiedział, że trudno się usprawiedliwiać…
– Tym razem ci daruję – powiedział szef, wstając z fotela – ale w przyszłości pamiętaj, że będąc na delegacji dalej jesteś pracy i obowiązują cię pewne zasady.
Edków Szybkich na polskich drogach jest wielu, pracują jako handlowcy, managerowie, w firmach przewozowych, farmaceutycznych, spożywczych, meblowych, a także w każdej innej dziedzinie. Każdy z nich ma swój sposób na Policję, na fotoradary. Każdy wie, gdzie „misie suszą”, a gdzie może przycisnąć. Wiedzą jak jechać, by nie zapłacić mandatu. Ale każdy z nich ma też szefa, który na aucie może umieścić odpowiednią naklejkę. Jeśli jadę za szybko, jeśli łamię przepisy, jeśli jestem zagrożeniem na drodze, jeśli jadę niebezpiecznie, zadzwoń do mojego szefa. Zadzwoń i poinformuj, a szef będzie wiedział co zrobić.
To daleko posunięte wnioski, ale jestem spokojny, że z perspektywy czasu okazały by się słuszne. Naklejka jest prostym i skutecznym rozwiązaniem, które pozytywnie wpłynie na wizerunek firmy, a co najważniejsze może uratować komuś życie.
a wystarczyło by zabronić używania cb radia w samochodach, tak jak dawniej, a byłoby bezpieczniej. i tu zapewne większość ludzi będzie się tłumaczyć że to pomaga, jak są korki to można je ominąć bocznymi drogami bo ktoś podpowie, szukasz jakiejś ulicy to ktoś pomoże i tak dalej. tylko powiedzcie sobie szczerze czy częściej używacie cb radia w celach informacyjnych (ulica, objazdy, miejscowość) czy też w celach informacji o kontrolach i fotoradarach ???
o bezpieczeństwie i kulturze można tutaj dużo rozmawiać, ale ktoś kro ma cb radio nigdy nie będzie stosował się do żadnych zasad, osobiście w ciągu 3 lat (bo tyle mam prawo jazdy) spotkałem tak niewielu kierowców, którzy mają cb radio i przestrzegają przepisów, naprawdę niewielu. także tutaj jest moim zdaniem klucz do bezpieczeństwa, wystarczy zabronić używania tego co daje informacje o kontrolach, wszelkiego rodzaju janosiki, antyradary i aplikacje informujące o kontrolach.
mogę się z każdym założyć że zakaz używania cb radia sprawiłby że większość tirów, przedstawicieli itp jeździła by bardziej przepisowo. ale cóż, nikt nie pójdzie w tym kierunku, bo przecież każdy chce zgrywać cwaniaka na drodze a brak cb radia uniemożliwiło by im to.
Zakładając, że kontrole prędkości odbywają się tam, gdzie ma to na celu poprawić bezpieczeństwo, to CB też je poprawia. Bo taki „Edek” usłyszy na CB, że tam właśnie „suszą” i zwolni.
Rozumiem, że Ty byś wolał, żeby Edek nie zwolnił i dostał mandat? Tylko gdzie tu w takim razie bezpieczeństwo?
No chyba, że jednak nie kontrolują tam, gdzie ma to wpływ na bezpieczeństwo, tylko tam, gdzie można więcej zarobić…
Ludzie w Polsce zaczną jeździć przepisowo, jak tylko będą mieli sieć dróg, która pozwoli im przejechać 300 km nie w 5-6 godzin, jak obecnie, a w 2.5-3 godziny. No i oczywiście jak oznakowanie dróg stanie się racjonalne, a nie jak obecnie, gdzie potrafią postawić 40 km/h, na nowej, pięknej, 2 pasmowej drodze, na której nie ma żadnych specjalnych zagrożeń.
Obecne przepisy nie mają wcale na celu poprawy bezpieczeństwa, tylko zapewnienie wpływów do budżetu (zarówno gminnego jak i centralnego). Dopóki to się nie zmieni, nie ma co liczyć na poprawę bezpieczeństwa, jak i przestrzegania przepisów przez Polaków za kierownicą.
A dodatkowe zwiększanie i tak już dużego terroru państwa względem kierowców, nie poprawi wcale sytuacji.
Poprawi je natomiast terror pieszych. Co z tego, że w obliczu zagrożenia radarowego zwolni, jak po przejechaniu określonego odcinka dociśnie pedał gazu, aby sobie to zrekompensować. Gdzie tu widzisz poprawę bezpieczeństwa? co z tego, że po zmroku pieszy będzie zaopatrzony w odblask, skoro trafi na Edka, jadącego z taka prędkością, że nie zdąży zauważyć i zareagować? kierowcy bardziej dbają o bezpieczne przekraczanie szybkości( czytaj bezmandatowe), niż o bezpieczeństwo innych użytkowników dróg. ‚Jak będą mieli sieć dróg”… Póki co nie mają, więc niech się zastosują do realnej sytuacji.
Toć napisałem, że „zakładając, że kontrole prędkości odbywają się tam, gdzie ma to na celu poprawić bezpieczeństwo”. Czy coś w tym zdaniu jest niezrozumiałe?
Istnieje niebezpieczeństwo potrącenia dzieci idących do szkoły? Niech kontrolują w okolicach tej szkoły, a Edek zwolni przy niej.
Czy zauważyłaś gdzieś, żeby było napisane, że Edek kogoś potrącił, zabił, miał wypadek? Nie? Ja też nie. Skąd więc założenie, że Edek na pewno zabije kogoś jadąc „za szybko”?
Poza tym przekraczanie prędkości NIE JEST RÓWNE niebezpiecznej jeździe. Przekroczenie prędkości nie jest też równe nadmiernej prędkości. Pamiętaj proszę, że znaki ustawiają urzędnicy, a przepisy uchwalają politycy. I żaden z nich nie jest nieomylny. Ba – obserwując naszą rzeczywistość, śmiem twierdzić, że jest dokładnie odwrotnie.
Jakie jest uzasadnienie ograniczenia do 40 km/h na takiej drodze, jaką opisałem? ŻADNE. A jednak takie znaki są stawiane. I „zaskakująco” często w takich miejscach stoi również policja lub straż miejska z radarem.
Dopóki mandaty będą zasilały kasę państwa i będą wliczane do budżetu, NIC się nie zmieni. Zmieńmy system – niech mandaty idą TYLKO na odszkodowania dla ofiar wypadków. I nagle okaże się, że z naszych dróg zniknie więcej niż połowa znaków ograniczeń, bo po prostu potrzebne są TYLKO do skubania kierowców.
Nie czarujmy się – urzędnicy i politycy nie ustalają tych przepisów, dla naszego dobra i bezpieczeństwa, tylko żeby zapewnić sobie kasę do budżetu, którą następnie można „odpowiednio” wydać. Np. na remont magistratu przez kolegę…
A odnosząc się do tego, o co dbają kierowcy. Jeżeli Polska nie byłaby tak obstawiona bezsensownymi znakami, to kierowcy mogliby się bardziej skupić na bezpiecznej jeździe, a nie na czytaniu znaków, które tworzą chaos informacyjny, oraz przestrzeganiu gąszczu przepisów.
100/100
A wiesz, dlaczego Edek jeszcze nie miał wypadku? Bo na jego widok każdy ratuje własne życie i własny samochód, zjeżdżając z własnego pasa ruchu – często do rowu. Bo Król Szos jedzie. Tyle, że kiedyś ktoś nie zobaczy w porę, że z naprzeciwka Edek znowu wyprzedza pod górkę na podwójnej ciągłej…
Widzę, że nie mogę odpowiedzieć bezpośrednio na post @Ehhh
@Ehhh, jak widzę posiadłeś jakąś niesamowitą wiedzę i znasz Edka oraz wszystkich, których mija. Ciekawe.
Jeżdżę od 16 lat jako kierowca i nie pamiętam, żebym przez Edka miał jakieś sytuacje podbramkowe.
Owszem – mam sporo do zarzucenia „PeHowcom”, bo zachowują się często na drodze po chamsku i uważają się za króli szos.
Jednak mają oni instynkt samozachowawczy i pokonując takie przebiegi rocznie, jak niejeden pokona przez całe swoje życie, nie pozwalają sobie raczej na tak ryzykowne manewry jak wyprzedzanie pod górkę.
Jeszcze nigdy nie musiałem uciekać przed Edkiem. Musiałem natomiast uciekać przez Jankiem Kowalskim, który „jeździ przepisowo”.
Nawet dzisiaj rano prawie mnie staranował jeden taki jadący „przepisowo”.
Bo dla ludzi takich, jak niektórzy tu komentujący, przepisy oznaczają TYLKO prędkość. A blokowanie lewego pasa? Tamowanie ruchu? Patrzenie w lusterka przy zmianie pasa? Takie rzeczy według nich nie są ważne…
„Poza tym przekraczanie prędkości NIE JEST RÓWNE niebezpiecznej jeździe” i z tym muszę się zgodzić. Czasami okazuje się że nieprzepisowa jazda nie jest równa z niebezpieczną jazdą – patrz „osiągnięcia” froga w Warszawie…
@None, dodam jeszcze do Twojego komentarza „po @Ehhh” jazdę przy lewej krawędzi pasa albo siedzenie na zderzaku mimo, że dana osoba nie ma zamiaru wyprzedzać. Wtedy dopiero się robi niebezpiecznie, jak trzeba wyprzedzić sznur maruderów, dla których 500 m to za mało, żeby wyprzedzić osobówkę, a żaden z nich cię nie wpuści przed siebie.
Drogi są przede wszystkim dla pojazdów. Dlaczego uczymy pieszych, że idąc w nocy szosą są święci? To jest dopiero stwarzanie niebezpieczeństwa.
Tam, gdzie jest duży ruch i trudno przejść na przejść przez pieszych wystarczy zastosować sygnalizację świetlną. Tylko @kobieta… zapewne sądzi, że sygnalizacja jest zbędna, bo trzeba poczekać na zielone. Łatwiej przecież jest zatrzymać się 1,5 t (w najlepszym wypadku) samochodowi, niż pieszemu.
Jestem zarówno kierowcą, jak i pieszym (czasem nawet przechadzającym się po zmroku skrajem drogi. Powyższe wnioski pochodzą z własnych obserwacji z obu punktów widzenia.
Kolego, przez te trzy lata które masz prawo jazdy, to nie wiele jeszcze widziałeś. Pewnie Twoje „trasy” to sobotni wypad na dyskotekę do sąsiedniej wsi, ewentualnie niedzielny wyjazd do kościoła. Oczywiście nie pochwalam łamania przepisów, ale mając w świadomości przejechanie np. 800 km w ciagu jednego dnia i załatwienia spraw na miejscu, czasami inaczej się po prostu nie da. Czy naprawdę myślisz, że w/w Edkowi jest to na rękę? Myśle że nie, jednak rzeczywistość jest bardziej brutalna niż nam się wydaje.
Rozbrajające myślenie – wiesz że 800km w jeden dzień to nie realne, ale zamiast planować noclego, polanujesz łamanie prawa – premedytacja?
Tak, podpowie – zatrzymuj się co chwila i pytaj panie w lewo, czy w prawo?
A i pewnie dziadek albo babka spotkana w Annopolu powie ci, czy jest korek w Opatowie, alb
o czy przed tirem jest miejsce aby go wyprzedzić.
Gówno jesz i gówno wiesz
Jak ci przeszkadza ci cb-radio – to sobie wymontuj – jego posiadanie nie jest obowiązkowe.
Ja mam cb-radio i staram się zachowywać wszystkie przepisy.
Inna sprawa, że ścisłe zachowanie niektórych przepisów jest po prostu niebezpieczne.
Do Kamila !
Przeczytaj ten wpis jak będziesz prawojazdy miał 30 lat.
Ps. Masz zadatki na posła.
Zabrońmy używania CB, zabrońmy przekraczania 50 w mieście, zabrońmy rozmowy podczas jazdy z pasażerem, bo to rozprasza, zabrońmy słuchania radia na podobnej podstawie.
Przykładny obywatel powinien jeszcze sam na siebie donieść !!!
Tak będzie najprościej i najtaniej, a zyski do budżetu wpłyną same !!!
zapomniałeś dodać, że nie powinno się jeździć gdy:
– ma się przeziębienie,
– ma się kaca,
– ma się okres,
– jest po godzinie 20tej,
– ostatniej nocy spało się mniej niż 8 godzin,
– w ciągu ostatnich 8 godzin pokłóciło się z żoną/narzeczoną/kochanką/ mężem/narzeczonym/kochankiem,
– z tyłu siedzą dzieci, a nie ma dorosłego pasażera, który ma je pod opieką,
itd itp.
Ty się może nie wypowiadaj na tematy, o których masz ewidentnie blade pojęcie – jak pojeździsz 20 lat i zrobisz kilkaset tys km, to możesz brać udział w dyskusji na temat bezpieczeństwa na drogach i celowości przestrzegania często durnych przepisów. Dla jasności – nie mam cb(ale chcę mieć), nie mam janosika, mandatów praktycznie nie dostaję (teraz czekam na ten z fotoradaru, bo się zafiksowałam na tym,że mam zielone),ale od 20lat jeżdżę bezpiecznie,dużo i szybko. Znam mnóstwo ludzi jeżdżących bardzo szybko, niemających na swoim koncie żadnych wypadków i ofiar.
Ten tekst to żałosny żal łysego pana z drogówki, ktory w weekendy i wieczorami w tv straszy kierowców… Nie zgadzam sie z nim i tym tekstem!
Ale się ośmiałem! Co za bzdury! Podsumowując, szef polecił pracownikowi przejechać pół polski w dzień, odwiedzić kilku klientów, z każdym rozmawiając nie mniej niż 30 minut i w żadnym przypadku nie przekraczać dozwolonej prędkości! GRATULUJĘ!
Co? Marzy ci się druga Białoruś? Niedoczekanie kutafonie.
ale bzdurny i wymyslony tekst…
mysle ze wiekszosc handlowców by chciała jezdzic normalnie i sie nie spieszyc… jednak to wlasnie szefowie wymuszaja ze tak nie jest. Bo po naszych drogach jezdzac normalnie, traci sie tyle czasu ze na prace juz nie starcza. Albo z 1 dniowej wizyty robią się 2 dniowe. Kto za to zapłaci? Bo szef nie ma zamiaru.
W Polsce potrzeba wiekszej ilosci dobrych dróg by mozna było jezdzic szybciej.
Jestem przedstawicielem handlowym od 6 lat. Jeżeli ktoś jeździ zawodowo, to cb radio jest bardzo pomocne. Osobiście tylko raz w ciagu mojej pracy zapłaciłem mandat za prędkość. Wynik chyba dobry jak na kilkaset tysięcy przejechanych kilometrów. Nie jeżdzę jak wariat. Nigdy nie wyprzedzał na ciągłych. W terenie zabudowanym zawsze zwalniam. Mandat zapłaciłem przez typowe gapiostwo. Nie zauważyłem zarosnietego znaku ograniczenia prędkości. Prawda jest taka, ze nikt kto nie jeździ zawodowo, nie jest w stanie zrozumieć zawodowego kierowcy. Oczywiście zawsze znajda się wsród przedstawicieli idioci. Ale jest ich równie dużo wsród innych użytkowników drogi. Takie naklejki powinni mieć przyklejone wszyscy użytkownicy drogi, bo głupota na drodze nie tyczy się tylko przedstawicieli handlowych. Osobiście mam zainstalowana kamerkę i śmiem twierdzić, ze 80 procent debilnych zachowań wykonują ludzie w prywatnych autach. Jeżeli ktoś zazdrości innym, ze posiadają firmowy samochód, to niech się zatrudni jako przedstawiciel a wtedy pozna jaki to ciężki kawałek chleba…
Naklej sobie z tyłu nr telefonu do mamy, jak wrócisz to cię okrzyczy
Co znaczy że „naklejki powinni mieć przyklejone wszyscy użytkownicy drogi”? Dlaczego odpowiedzialność, za to jak się zachowujesz na drodze zwalasz na innych, poprzez jakieś naklejki? Trzeba przestrzegać przepisów – wtedy żadne naklejki nie będą potrzebne. Sam tekst jest strasznie naiwny. To szef mówi, że
– Dzisiaj skoczysz tam, tam i tam.
– Ale, ale, ale szefie to jest fizycznie niemożliwe – musiał bym fruwać.
– A co mnie to obchodzi? – jak nie będzie wyników to Cie zwolnie.
Broń Boże nie bronie handlowców idiotów mających w nosie przepisy na drodze…
A ja, w swojej niespełna 20-letniej karierze kierowcy, nie spotkałem na swej drodze handlowca-idioty. Niektórzy jeżdżą szybko, ostro, dynamicznie, ale nie nigdy nie czułem się zagrożony przez ich jazdę.
Ogólnie spotkałem tylko 3 sytuacje, które zagrożenia, z czego tylko 1 było spowodowane przez kompletnego imbecyla. Pozostałe 2 to złe zaplanowanie manewru wyprzedzania.
Wszystkie 3 spowodowane zostały przez prywatnych kierowców i (co bardzo interesujące), wbrew obiegowej opinii, żaden nie jechał BMW.
Ale o co chodzi…chcą widzieć wyniki to trzeba zapier…lać ! Człowiek daje z siebie wszystko, wyprówa się, a korporacją jest źle…to niech kupią helikoptery ! Chcieliśmy zachódu i debilnej demokracji, no to proszę bardzo ! Teraz to człowiek się nie liczy…
korporacjom, baranie a nie korporacją.
hehe
Wiecie gdzie są najszybsze dizle na świecie?
W Polsce- jeżdżą nimi przedstawiciele handlowi 🙂
Tak, na pewno uwierzę, że gdy dostał nowy samochód, to go nie obejrzał dokładnie, i nigdy od tyłu nie podchodził do samochodu, nie zaglądał do bagażnika….
Piękna bajeczka dla naiwnych.
Co sie czepiasz. Moze jest troche nierozgarniety. Zreszta jak kazdy przedstawiciel handlowy.
ciekawe podejście… wyjątki od powszechnego stosowania prawa… słusznie… ci co jadą do pracy powinni nie przestrzegać ograniczeń prędkości… ci co jadą z dziećmi do szkoły… chyba też, no bo dziecko nie powinno się spóźnić… no a ci co jadą na sex… zdecydowanie nie powinni mieć ograniczeń drogowych… czas może grać tu zasadniczą rolę… każdy kto się spieszy ma powód… powiem więcej słuszny powód… ale czy chęć życia, bezpieczeństwo potencjalnych ofiar nie jest wartością którą należałoby uszanować… czy tak łatwo przyszłoby wypowiadającym się Panom zwolennikom szybkiej jazdy zabić swojego ojca, matkę, żonę i dzieci… mam nadzieję, że nie bardzo… obcych łatwiej… czy nie ma innego sposobu na samobójstwo, tylko kogoś niewinnego rozjechać…. proponuję rozpędzić się i rypnąć w ścianę… świadomość, że rozjedzie mnie jakiś fan beztroski po prostu mnie brzydzi…
jazda 90 w mieście to przesada – ok, ale na drogach ekspresowych i autostradach przesadą jest jeżdżenie 80-najlepiej pasem lewym i niech inni kombinują jak tego jadącego bezpiecznie wyprzedzić-najlepiej łamiąc przepisy. Osobiście kompletnie nie rozumiem 130 na autostradzie-co to za prędkość? można szybciej i wcale nie oznacza to niebezpiecznie! ile Edek Szybki spowodował wypadków? są sytuacje karygodne – przejazd na czerwonym, wyprzedzanie na entego-ale jakże często te sytuacje spowodowane są przez „ostrożnych” imbecyli!
a faktem jest – 2tys km w dwa dni plus + spotkania biznesowe + świetne wyniki = szef może mnie cmoknąć. Ewentualne mandaty na konto pracownika i tyle. Każdy dorosły powinien odpowiadać za siebie.
ja po autostradzie jeżdżę do 120, powód?
bo tankuję za swoje pieniądze jazda z prędkością 140 to 20% mniej przejechanych kilomentrów na jednym tankowaniu.
I to powinno być ograniczenie. Ja mam mocniejszy samochód, który (mniej więcej) tyle samo pali przy 120 i 140 km/h, wiec żeby odczuć, że jechałem autostradą, jeżdżę 150-170 :).
to chyba przy 120 i 140 jeździsz na 4 biegu. przy prędkości powyżej 100 km/h każdy silnik będzie więcej palił (fizyka- opór powietrza, toczenia)
90 w mieście to przesada w dużej części przypadków. Przy 3-4 pasach w jednym kierunku + wszystkie przejścia dla pieszych ze światłami + wszystkie kolizyjne skrzyżowania ze światłami nie jest to chyba jednak aż tak przerażające. Wystarczy zastanowić się, jak teraz jeździ większość kierowców. Jednostki są za ograniczeniami, jednostki chcą bez ograniczeń, ale przeważająca większość na drogach pokazuje, jakie ograniczenia mają sens.
Janosik, janosik, janosik… Sponsor płaci, pismak pisze. A to straszne g… jest.
Ale bzdury,
A ja tam sobie Yanosika chwalę. Idealny nie jest, ale już kilka razy uratował d…sko. Strat nie przynosi, a może pomóc.
co za gówniany tekst… masakra.
Ale, że przedstawiciel zrobił 2000 km w dwa dni i odbył kilka spotkań to szef był zadowolony. Skoro szef taki przepisowy, to z pewnością jest skłonny za nocleg zapłacić, no i oczywiście niech pracownik nie przekracza 8 godzinnego dnia pracy. Wtedy okaże się, że jadąc przepisowo i w godzinach pracy załatwienie tych samych spraw to 4 dni. 500 km/dziennie po polskich drogach + spotkania i wszystko w ramach 8 godzin pracy. Ale w Polsce tacy są szefowie, zamiast spuścić z tonu cieszą się, że mają na kogoś dodatkowy hak. Zamiast samochodu powinni Edkowi samolot kupić.
Dobry szef nie musi mieć „haków” na pracownika, bo zmotywowana osoba sama będzie chciała dobrze pracować.
Co się zaś tyczy bezpiecznej jazdy, to jako szef miałbym w d… takie telefony, bo dla niektórych za szybko to 60 km/h poza terenem zabudowanym. Co innego niebezpieczna jazda i stwarzanie zagrożenia, ale musiałoby na prawdę dużo ludzi zadzwonić z podobnymi informacjami, żeby mnie to ruszyło.
Szybko nie znaczy niebezpiecznie. Zrozumienia tego faktu autorowi szczerze życzę.
pozdrawiam wszystkich przedstawicieli ,reprezentantów, managerów, koordynatorów, specjalistów. kto jeździ po naszym kraju dużo jak my ten musi mieć cb informacja ważna rzecz ( w handlu podstawa:). i tak na marginesie szef ma w nosie jak jedziesz jak w cyfrach się mieścisz to jesteś gość i tyle.
ps. czerwone w Sławkowie mnie złapało muszę to jakoś zafakturować jakieś podpowiedzi??
zapłać dobrowolnie mandat
Szanowny Panie autorze tych wypocin, jak już Panu sponsor ” Janosik” płaci, to wypadało by wysilić mózgownice i napisać coś sensownego a nie takie bzdety.
Szanowni Państwo,
Ja miałem również taki napis na aucie. Cóż z tego, kiedy zaraz po wyjeździe z miasta stawałem i zaklejałem go swoją naklejką (to późniejsza wersja). Wcześniej docinałem naklejkę tak, by zmienić nr telrfony do szefa. PROSTE, SKUTECZNE, i oczywiście szef zadowolony że jeżdżę już doskonale ; )))
Pozdrawiam wszystkich handlowców : )))
a ja nie pozdrawiam takich mundrych handlowców jak ty!
Cha cha cha, a co z nieuczciwymi informatorami? Taka naklejka to głupota.
Taka naklejka ma sens tylko, jeśli napis brzmi „jeśli stwarzam zagrożenie…”. Osobom nie posiadającym CB łatwiej wtedy poinformować kierowcę, że coś odpada od jego samochodu :). Naklejka dotycząca prędkości świadczy tylko o niskim poziomie właściciela samochodu.
Od kilku lat dojeżdżam do pracy 100 km w jedną stronę. Jakieś 2h drogi z domu na parking przed firmą. Jeżdżę mijając wsie, miasteczka, ograniczenia prędkości 40, 50, 70 km/h to standard. Przez te kilka lat jeździłem dość uważnie. Może przekraczając nieznacznie dozwoloną prędkość. Do czasu. W tym roku w ciągu miesiąca dostałem trzy mandaty, w sumie kilkanaście punktów. Nie dość, że dużo kasy mnie to kosztowało to przestraszyłem się, że jak na pierwszy miesiąc roku to za dużo tych punktów. Postanowiłem jeździć równiutko, 40, 50, 70 km/h. Teraz nie martwię się, nie wypatruje radiowozów czy fotoradarów. Trochę dłużej też jadę. Ale to nic w porównaniu z tym co obserwuje na drodze. Wyprzedzają mnie autobusy, TIRy, ciężarówki, maluchy, jeszcze tylko rowerów brakuje. Wyprzedzają mnie w bardzo niebezpiecznych miejscach, stwarzają potężne zagrożenie. Na pasach, w terenie zabudowanym, przy szkołach. Masakra. W takim razie jaka jazda jest bezpieczniejsza. Moja wcześniejsza, optymalna, czy ta idealna, zgodna z ograniczeniami. Ja nie płacę mandatów, ale ktoś kiedyś może zginąć przez moją idealną jazdę.
Też kiedyś tak zbłądziłem i to nie z materialnych pobudek, a ze szczerych chęci. Na szczęście szybko zostałem z tego postanowienia wyleczony, bo mimo przestrzegania przepisów, raz przegapiłem znak ograniczenia prędkości (bo kto by się go tam spodziewał) i akurat dziwnym trafem natknąłem się na stróżów prawa.
Teraz jeżdżę wg własnego uznania. Zachowuję za to większą czujność i różne środki wspomagające kierowców i od dawna nie miałem przykrej niespodzianki, a nawet jeśli, to łatwiej zapłacić jeżdżąc niezgodnie z przepisami, niż płacić mimo, iż starałem się ich przestrzegać.
Widzę Krzysztofie, że prowokujesz i tylko sobie wyobrażasz jak by to było, gdybyś jeździł zgodnie z przepisami. Gdybyś naprawdę tak jeździł, i naprawdę nieznacznie przekraczał prędkość, to uwierz mi nie dostałbyś żadnego punktu ani mandatu. Jedyne co Cię może spotkać to pod światłami szydercze uśmieszki dawców narządów. Jeżdżę przepisowo od lat i mam czyste konto punktowe, a od jakiegoś czasu, kiedy wyprzedza mnie morderca w tirze dzwonię na policję. Z drugiej strony musisz być chyba super prezesem z gigantycznymi zarobkami skoro stać Cię na dojazdy samochodem 100 km, albo bajkopisarzem.
nie zginie przez ciebie, tylko przez takich jak ty wcześniej!
Tekst może słaby ale widzę, że zabolał kilku Edków. Wszystkie Edki powinny mieć monitoring GPS. A policja jak takiego Edka złapie to powinna karać jego i pracodawcę bo to jest tragedia co robią w większości flotowcy. I jeszcze jak widzę w tych komentarzach dumni jesteście z tego. Polska cwaniacka natura.
To jest faktycznie trochę problem, bo po autostradach nikt tak nie zapieprza jak przedstawiciele, ale to też się powoli zmienia. Firmy, nawet te najbogatsze zaczynają bardzo skrupulatnie rozliczać wszystkich z paliwa i z km. Drogą naturalnej logiki taki ktoś zacznie jeździć bardziej ekonomicznie.
ALE NIE DLATEGO, ŻE MU SIĘ ZAKAŻE
Nie da się dodać plusika, więc napiszę nic dodać nic ująć 🙂
masz rację, flociaków powinno się karać x-razy bardziej
JA też mam taką naklejkę już od dawna przyszło to w USA i z USA też przyszło rozwiązanie sprzedają na allegro i nie tylko specjlane folie polietylenowe na ktorych mozna drukować sobie co się chce i co najważniejsze nie niszczą swoim klejem istniejącej nawieżąnchni , pojechałem do polirafa który mi wydrukował na tej naklejce taką samą jak mam na aucie ale oczywiście z innym fikcyjnym numerem teleofnu do szefa , problem rozwiązany a klej i sama naklejkaściąga się łatwo bez utraty kleju i na folię drugą przyklejam ją tak by można było to ponownie użyć , trochę jest zachodu i nie można zapomnieć o tym ale opłaca się i nikt mnie z tego nie rozliczy dla zaintersowanych foli a kosztuje 12 zł mojego formatu , tak więc nie jest to wydatek .
Polak oczywiście kombinuje, cwaniakuje, ciągle tylko szuka sposobów na ominięcie „problemu”. Dlatego dla zachodu Europy jesteśmy ciemnogrodem, złodziejami i oszustami. I taka jest prawda. W Niemczech wszyscy przestrzegają ograniczeń prędkości co do 1 km/h i nikt nie dyskutuje. Zasada jest tam taka, że z Policją się nie dyskutuje, bo można mieć kłopoty. Jak się przekroczy prędkość o 30 km/h to obligatoryjnie traci się prawko na 3 miesiące. Mandaty są wysokie. Nikt nie dyskutuje. Jak ktoś przekroczy prędkość, to kierowca, który jest wyprzedzony przez pirata potrafi zadzwonić na policję i pirat ma kłopoty. Jak jedziesz samochodem, który kopci, to inni kierowcy dzwonią na policję, bo masz niesprawny samochód. I jest k…. porządek! A w polaczkowie? 90% kierowców jeździ w mieście powyżej 70 km/h. Górnej granicy nie ma, są przecież i tacy co w „50” jadą 150 albo i więcej. Znam takich, bo w „50” jechali 170 i szczycą się tym. I jeszcze wszyscy się oburzają, gdy się stawia fotoradar, bo nagle zostajemy zmuszeni do tego, żeby tuż przed tym urządzeniem, przez 5 sekund jechać z przepisową prędkością… Dzicz, ciemnogród, kraj 3 świata, chamstwo, złodziejstwo, sk…ństwo. Witamy w polaczkowie.
W Niemczech są autostrady, ekspresówki i tory wyścigowe i jest ich nie wiem ile razy więcej. Niemcy też zarabiają wielokrotnie więcej.
Więc…
Mają jak i gdzie jeździć szybko i bezpiecznie, oraz mają za co naprawić swoje NOWE samochody, które jak się zestarzeją to… gdzie to je można spotkać…???
I oczywiście polaczkowie zawsze mają wytłumaczenie na swoje cwaniactwo. A tu nie powinno być żadnego tłumaczenia: są przepisy i masz ich przestrzegać. Ale polak zawsze wie lepiej.
Za komuny też były przepisy. Podobały Ci się POLAKU?
Komuna przeminęła 25 lat temu. Obudź się. W polsce będzie lepiej dopiero wtedy, kiedy tacy ludzie jak ty (tłumaczący swoje cwaniactwo komuną) umrą. Ja polakiem już nie jestem.
Za każdą taką wzniosłą myśl jak Twoja, wyżej dostałbyś odznaczenie od sekretarza. PRZEPISY, DONOSY, PRAWO, CENZURA!
To jest logika, którą nie ogarnia Twój kanciaty dekiel.
Tą wypowiedzią podsumowałeś polską chamską mentalność. Podczas kulturalnej wymiany poglądów nagle mnie obrażasz słowami „To jest logika, którą nie ogarnia Twój kanciaty dekiel.”. To jest właśnie kwintesencja polskiej mentalności. Komuna wiele zniszczyła – mimo, że jej już nie ma, komunistyczna cwaniacka mentalność pozostała. Ty jak widać żyjesz w komunie nadal, nie zauważywszy, że nie ma jej już od 25 lat. Dopóki się z niej nie obudzisz, nie narzekaj na nasze kiepskie drogi.
Nie obrażaj się, lepiej mieć kanciaty łeb, niż życzyć innemu śmierci.
Już Ci tłumaczę, ale najpierw:
Naucz się, zakompleksiony ignorancie pisać Polska z wielkiej litery, tak jak to powinieneś pisać, również zwracając się do mnie.
Komuna odeszła dlatego, że ludzie nie dawali się PRAWU, CENZURZE, DONOSOM i PRZEPISOM, czyli takiemu stylowi jaki lubisz Ty. Durne przepisy i nadgorliwość jaką chcesz wypromować powinno się gonić tak jak komunę.
Poza tym jeśli nie czujesz się już Polakiem to po co się tu w ogóle wypowiadasz i mnie obrażasz nazywając „polaczkiem”? Jestem gorszy od Ciebie?
Po 1: nie życzyłem Ci śmierci – czytaj ze zrozumieniem.
Po 2: Nie będę pisał nazwy tego kraju z wielkiej litery, bo ja ten kraj szanowałem, żyłem uczciwie, a kraj ten mnie zgnoił za tę uczciwość – niestety w kraju, w którym większość jest nieuczciwa uczciwi mają bardzo ciężko. Dlatego nie szanuję już tego kraju.
Po 3: Masz rację, komuna odeszła dzięki temu, że ludzie się nie dawali. Ale teraz już komuny nie ma od dawna, a ludzie nadal żyją tak, jakby ona była. „walczą z systemem”, nie dają się przepisom. Bo tu się uważa, że przepisy służą tylko temu, by nas udupić. Więc mają te przepisy gdzieś. Czy w związku z tym kiedykolwiek będzie w Polsce lepiej?
Po 4: nie czuję się już polakiem, ale póki co jeszcze tu mieszkam (niebawem opuszczam to imperium), więc mam prawo się wypowiadać.
1.Napisałem, że życzyłeś innemu śmierci, a nie mi, czytaj ze zrozumieniem.
2.Możesz nie szanować kraju, szanuj chociaż ortografię i zasady, których tak nie chcesz łamać, inaczej będę Cię uważał, za ignoranta i prostaka (dalej Cię za takiego uważam)
3. Przepisy są niestety nielogiczne i tworzone z braku kasy, którą rozkradają władze. Społeczeństwo – my – naturalną koleją rzeczy powinni walczyć o swoje prawa i przywileje, a jakimś dziwnym trafem Ty i wielu innych chcą koniecznie zakazywać, cenzurować i udupiać wszystkich innych, zamiast sobie i innym ułatwiać życie – GONIĆ WŁADZĘ DO LOGICZNYCH USTAW I DOMAGAĆ SIĘ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZABIERANIE NAM KASY
4. Przemawia wstrę (przez ironię) i brak poszanowania czegokolwiek.
Od razu widac, ze nie masz pojecia o Jezdzie w Niemczech, powielasz jakies mityczne bzdury – wcale nie sa tacy swieci, rowniez przekraczaja predkosc.
90% w Polsce rozwija w terenie zabudowanym 70 km/h? Jezdze po lokalnych (gminne, powiatowe, wojewodzkie) drogach na Gornym Slasku i moje obserwacje sa inne. Zwykle jezdze licznikowe 60 (rzeczywiste, wg GPSu 54-55) i najczesciej jada grzecznie za mna.
Mam kumpla, który mieszka w Szwajcarii, kraju który ma chyba jeszcze ostrzejsze prawo niż Niemcy. On i jego kumple tracili prawo jazdy tak średnio 2x na rok za stłuczki, wypadki i inne tego tupu rzeczy. Ograniczenia prędkości na autostradach z tego co pamiętam są do 120km/h. Surowe prawo, ograniczenia… nie interesują ich. Wypadków jest tam mniej bo drogi są lepsze, ale mentalność jest podobna – kto lubi zapier…ać będzie to robił czy inni mu tego zabronią mandatem, czy konfiskatą prawa do jazdy. Nie dość tego oni tam mają tyle kasy, że mają o niebo lepsze fury i mają ich kilka, a chęć wyrywania panienek jest taka sama jak w Polsce i wszedzie indziej na świecie.
A mi się wydawało, że za to kombinatorstwo nazywane również kreatywnością jesteśmy cenieni jako pracownicy za granicą. A swoją drogą szkoda, że nie lubisz swojego kraju, to musi być bardzo przykre.
Takiś bohater tylko jak spowodujesz wypadek to wtedy chciałbym widzieć jaki z cienie „kozak”. Ogon pod siebie, majtki posikane skruszona mina i ja tylko dla dobra firmy. Tacy jak ty kombinatorzy zamiast samochodów powinni dostawac rowery to na drogach było by bezpieczniej. Na koniec powinni wprowadzić, że jak taki jak ty pracownik spowoduje wypadek z własnej winy np przekroczenia prędkości to pracodawca ma zapłacić odszkodowanie nie nizsze niż 20% przychodów firmy z poprzedniego roku. I po problemie.
jesteś idiotą i to delikatnie mówiąc
Tylko co jeśli gość jedzie prawidłowo a kilku dzwoni do szefa w ramach kawału czy podłożenia bezinteresownego zwykłej świni ?
Co w sytuacji jeżeli ktoś zadzwoni dla żartu albo ze złośliwości ?
Niepoprawne podejście do sprawy. Nie zmieni to sposobu jazdy, a wręcz przeciwnie.
Na drogach ekspresowych i autostradach nie powinno być limitów prędkości.
a to niby dlaczego?
Śledzenie GPS nie jest aż tak drogi w dzisiejszych czasach, wtedy wiadomo kto ile jechał i gdzie. Dostaje się też sms’a że pojazd przekroczył daną prędkość itd. Mam w firmie, korzystam, polecam.
Co innego własna firma, a co innego praca w korporacji. Samochód jest od tego, żeby jeździł i nikogo nie obchodzi, czy ktoś nim zapier…, czy nie. Klienci mają być odhaczeni i to im szybciej, tym lepiej!
A co odpowiadasz swoim pracownikom, jeśli przekroczyli prędkość (jechali 140 km/h) bo wyprzedzali? Jadąc przepisowo (np. do 100 km/h) bezpieczne wyprzedzanie nie byłoby możliwe, a bez wyprzedzania dotarcie do celu zajmie im 2x dłużej, niż wynika to z odległości i przepisów?
Mam nadzieję, że jesteś wyrozumiałym szefem, który mówi „trudno, taki mamy klimat”, a nie „to twój problem, ja oczekuję efektów”.
Ja bym wolał, żeby mój pracownik się nie zabił po drodze, rozwalając samochód, bo to straszne koszty.
A według Twojego podejścia można rozumować tak: dziś przejechałeś z Katowic do Gdańska w 4 godziny, więc następnym razem daję ci na to 3,5 godziny. Zdążyłeś? To masz 3 godziny. W końcu liczy się pieniądz, pieniądz, pieniądz… a twoje życie jest dla ciebie warte niewiele, skoro się na to godzisz.
Ja nie popieram zmuszania przedstawicieli do gnania na złamanie karku. Jestem zwolennikiem szacunku dla pracownika. Tylko działa to w dwie strony – nie rozliczam go za zbyt wolną jazdę, ale za zbyt szybką też nie. Jeśli stwarza prawdziwe zagrożenie na drodze, to nie jest ok, ale większość takich „donosicieli” (o jakich mowa w artykule) czuje się zagrożona już w momencie, gdy ich ktoś wyprzedza. Na prawdę szczerze żal mi takich kierowców. Pytanie tylko, czy chodzi o zagrożenie, czy o urażone czyjeś ego.
Szczerze mówiąc poza polotem i lekkim piórem autorowi brakuje również trzeźwego spojrzenia na świat…
Żaden szef nie przyklei podobnego napisu z nr tel na samochód przedstawiciela regionalnego, bo to właśnie szef chce, żeby Edek zapier… i obskoczył wszystkich klientów. Po co w dodatku przeszkadzać pracownikowi, który miałby odbierać takie bezproduktywne telefony? To, że szef miałby sam je odbierać, to już pomysł na prawdę z dupy wzięte i nie znam żadnego prezesa, ani dyrektora, który sam by się tak kretyńsko pokarał.
Widywałem takie pojazdy. Bardzo mi się podoba ten pomysł. Znam też inny ciekawy przypadek: w pewnej firmie zatrudnia się tylko starszych kierowców, ponieważ jeżdżą spokojniej. Co to oznacza dla firmy? Ogromne oszczędności na paliwie i częściach do samochodów (naprawy zarówno z powodu zużycia, jak i kolizji). Sporo oszczędności na mandatach.
Nie każdy szef jest aż takim idiotą, Polska też się zmienia.
Chyba w firmie ślimak i spółka i to z z.o.o
I taka właśnie postawa niektórych kierowców powoduje, że nie ma innego wyjścia, jak poprzeć masowe odbieranie praw jazdy przez policję (w tym roku odebrano ich już dwa razy więcej niż w całym ubiegłym) oraz wprowadzanie odcinkowych pomiarów prędkości. Przydałoby się jeszcze podnieść mandaty 10-krotnie, na wzór czeski czy słowacki. Tam zdało to egzamin. Tak, aby prowadzenie Ślimak sp. z o.o. stało się bardziej opłacalne niż firmy Burak Drogowy sp. z nieograniczoną nieodpowiedzialnością.
To co piszesz miałoby sens, gdyby dotyczyło firm transportowych, a nie handlowych, czy usługowych. Mandaty, paliwo, częci to na prawdę marginalne koszty w porównaniu z przychodami od dobrych i zadowolonych klientów. Rep dużej korporacji na cały region zarabia dla niej ogromne pieniądze. W takim wypadku liczą się tylko suszarki i punkty, bo ze zdjęcia nikt Ci w firmie nie powie, kto prowadził. Podobno z numerami tablic z odcinkowych radarów.
Wracając jeszcze do pomysłu ze starymi kierowcami (mimo, że nie do końca w temacie, bo to firmy transportowe), dyskryminacja ze względu na wiek (również mlody) jest nieleglana.
Niemożliwe, koleś jechał czarną wołgą ze znaczkiem VW, a na czarne wołgi się NIE DONOSI. Ci co popełnili ten fatalny błąd teraz tego gorzko żałują, a niektórzy to już nawet i żałować nie mogą!
Niestety nie w tym kraju, nie wiem czy autor wie ale zrobiono taki eksperyment że na sportowej alfie naklejono taka własnie naklejkę a w środku pasażer miał telefon na który należało dzwonić. Alfa cały dzień jeździła przepisowo a telefon dzwonił co chwila i życzliwi donosili jak to auto wyprzedza na trzeciego i inne takie pierdy podając fikcyjną lokalizację auta. Najśmieszniejsze jak pasażer odpowiadał że mają w firmie GPS i wiedza że auto znajduje się teraz w innym miejscy, życzliwi natyhzmiast sie wyłączali. A to Polska właśnie.
Ciekawe skąd znali nr telefonu jak go nie widzieli oj chyba fantazja poniosła piszącego.
Miał naklejkę? Chyba ktoś tu nie czytał ze zrozumieniem….
😛
Przeca wyraźnie stoi, że sportową alfę naklejono taką właśnie naklejkę. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Ten tekst rozbawił mnie do łez wreszcie coś pozytywnego tak śmiesznego wpisu już dawno nie czytałem. Gratulacje dla autora za wybujałą wyobraźnię (lub zgrabne napisanie tekstu na zamówienie). Kto jeździ po drogach na codziennie widzi jak mkną lekko unosząc się nad jezdnią samochody akwizytorów i przedstawicieli handlowych. To największa zmora na naszych drogach. Ciekawe czy ktoś zrobił zestawienie o ilości spowodowanych przez nich wypadków -niewyspanie, zmęczenie, stres. Historyjka ciekawa ale nie realna szefa nie interesuje jak jeżdżą tylko jak załatwiają sprawy.
Przypadki opisane w wiadomościach to nie wszystko, ale dają pewien obraz sytuacji. Zawsze jest „zginęła rodzina” albo „zginęło kilku dzieciaków wracających z imprezy”. Ludzie jeżdżący zawodowo rzadko (szczególnie w stosunku do przejechanych kilometrów) powodują wypadki. Tylko „amatorom” wydaje się, że „zawodowcy” jeżdżą ryzykownie, bo nie potrafią zrozumieć, jak oni tak szybko analizują sytuację, podejmują decyzję i wyprzedzają kolumnę 3 samochodów w miejscu, gdzie „zwykły” kierowca zastanawiał się, czy wyprzedzi jeden.
Bo jak ginie jedna osoba (rep) to zaden news, to oczywiste ze lepsze jest „zginela 8-osobowa rodzina z 3 psmai i chomikiem”.
No i kazdy rep to jak Senna i Kubica w jednym, supermeni, wyprzedzaja na 3-go ale oczywiscie kontroluja sytacje i nigdy nie powoduja wypadkow.
Pffffff.
Hmmm, nigdy takiego nie spotkałem na swej drodze.
a czy zauważyłeś, że oni tego zwykłego kierowcę zmuszają do zjeżdżania na pobocze, do ucieczki od takiego super kierowcy walącego na podwójnej na trzeciego – twój spracowany, chory umysł tego nie ogarnia? no nie dziwię się, bo tam, gdzie ty tzw. zawodowy kierowca popieprzasz 120 a obowiązuje 70, to ci się wydaje że jesteś superem i tylko ty potrafisz jeździć, ale jak rozpieprzysz się o 3go tira to powiesz: sorki, ja tylko jechałem w interesach, a twoje dzieci nie będą miały ojca – życzę ci powodzenia zawodowy kierowco – zgiń na najbliższym słupie a nie na moim amatorskim samochodzie z dwójką dzieci na pokładzie – giń!!!
Dziękuję za życzenia. Nie jestem jednak zawodowym kierowcą. Ja po prostu (jako amator) obserwuję ich styl jazdy i nie mam zastrzeżeń. Nigdy przez ich styl jazdy nie poczułem się zagrożony, ale ja myślę, zamiast ślepo przestrzegać przepisów i utrudniać innym życie.
A ja ostatnio widzialem takiego przedstawiciela handlowego co analizowal sytuacje szybciej od innych. Droga w miesice, dwujezdniowea, duze skrzyzowanie. NA wprost zapala sie czerwone, a na zielonym ruszaja samochody skrecajace w lewo. Przejezdzaja przez pas z torami tramwajowymi i kiedy trzeci mija juz trzypasmowa jezdnie, dla kierowcow jadacych w przeciwnym kierunku, z calym impetem wali w niego rozprzedzony samochod przedstawiciela handlowego. Tak ze ten skrecajacy w lewo wypada z drogi i zatrzymuje sie na murku okalajacym przejscie podziemne. Pozniej ten przedstawiciel probowal sie tlumaczyc, ze przejezdzal na poznym zoltym, a ten skrecajacy musial ruszyc jeszcze na czerwonym (palacym sie razem z zoltym). JA nie widzialem na jakim swietle ruszaly te samochody skrecajace w lewo. Ale jak zglosilem sie jako swiadek i opowiedzialem ze samochody na lewoskrecie ruszyly dosc spokojnie i dwa juz zdazyly przejechac, a ten uderzyl w trzeciego, to policja nie miala zadnych watpliwosci. A myslec na drodze trzeba po to, aby wiedziec kiedy ograniczenia wprowadzone przez przepisy sa niewystarczajace i musze pojechac ostrozniej, niz mi nakazuje prawo o ruchu drogowym. A nie myslec, gdzie ich moge nie przestrzegac, bo tak myslacy wlasnie biora pod uwage, za jak mi sie zapalilo czerwone to tamci nie maja od razu zielonego, a jeszcze potrzebuja pary sekund na ruszenie i przejechanie przez skrzyzowanie, wiec na pewno zdaze. A ja znalem jednego „handlowca” co jak sie zatrudnil, majac oczywiscie ujakas tam prowizje, czy premie od sprzedazy, to szyko okazalo sie, ze teren, ktory otrzymal po swoim poprzedniku, „obrabia” w 3 dni, zamiast w 5 jak tamten. Wiec szybko poszedl do szefa, ze on moze obejchac wiecej i zeby mu dac dodatkowy teren, bo on jest w stanie obsluzyc wiecej klientow. A pozniej tez tlumaczyl, ze musi tak jezdzic, bo ma taki teren do objechania i inaczej nie wyrobilby sie. A jakby szef wam kazal jechac pod prad po autostradzie za dodatkowa premie to tez byscie pojechali i tlumaczyli sie, ze nie mieliscie innej mozliwosci.
@mkropek, autor artykułu pisze o przekraczaniu prędkości, co mnie krytycznie wyprowadza z równowagi, bo to tylko jedna z przyczyn, określana właściwie mianem „nie dostosowania prędkości do warunków”. Ty piszesz tu o zupełnie innej sytuacji, co tylko potwierdza tezę, że czepianie się prędkości jest pójściem na łatwiznę. Z czego jest kasa? Z mandatów. A na czym najłatwiej złapać kierowcę? Na przekroczeniu prędkości.
Takich właśnie idiotów, o których piszesz, powinna karać policja, ale takich kierowców jest raptem 1ppm, więc po co się nimi zajmować.
Co się zaś tyczy „nadambitnych” pracowników, to żal mi ich, bo ambicja jest dobra, póki nie przekracza się granicy absurdu i dobrego smaku.
Jesli kierowca nie przestrzegający pzepisów drogowych porusza się pojazem służbowym czy jak kto woli firmowym. Policja powinna wystawiać mandat w wysokość 1/2 kary dlakierowcy na firmę. Po kilku tygodniach takiej akcji żaden samochódfirmowy nie złamie żadnego przepisu.
To bajka. Każdego szefa interesują jedynie zyski i koszty, jakie generuje rep. Jeżeli mandaty repa nie będą choć w części przymusowo przerzucane na zyski firmy to żaden szef nie zwróci uwagi na wariackie zachowania pracowników na drodze.
Intencje jak najbardziej słuszne i szlachetne ale… niestety w taki sposób może to wyglądać tylko ze strony przepisowego kierowcy wyprzedzanego czasami przez przedstawicieli handlowych, nigdy nie będącego w ich szeregach. Szefowie/dyrektorzy najczęściej także jeżdżą bardzo szybko, mogą sobie na to pozwolić bo są zamożni. Przedstawiciele są rozliczani z wyniku i często muszą gdzieś dotrzeć w niemożliwie krótkim czasie. Szefowie mogą co najwyżej obciążać przedstawiciela za mandaty, które trafiają do nich z prośbą o wskazanie kierowcy. Organizacja pracy jest różna ale raporty i inne biurowe prace występują co dzień. Za dnia jazda a w nocy raporty. Numer telefonu z tyłu samochodu jest stosowany przez wielu pracodawców ale raczej z innych branż. Tutaj się to zwyczajnie nie opłaci.
Hahahhahahha
To się uśmiałem….
Wymyśliłeś to jak srałeś chyba
Edek po wyjściu od szefa przygotował naklejkę : „Jeśli jadę zbyt szybko to zadzwoń do mnie xxx xxx xxx”, podając oczywiście telefon szefa. Następnie nakleił ją na tyle jego samochodu , luksusowego najnowszego modelu Porsche, od którego oczywiście szef uprzednio odliczył sobie VAT, amortyzację i wszystkie faktury za paliwo. Tak, na to wychuchane cudeńko z napedem 4×4 do podjeżdżania pod krawężniki i po zakupy żony.
Po tygodniu zaś szef nakazał zdjąć wszystkie naklejki z aut we firmie i dał premię Edkowi.
Jestem film producent z Hollywood. Przepraszac, ja nie znam dobrze polish i uzywac Google Translate. Ja chcialam kupic prawo do scenariusz & ekranizacja tego opowiadania. To chciec byc Oscar nagroda hit!
God bless America! God bless Poland!
A szef nie wiedzial, ze tak duzy rejon wymaga zatrudnienia 2 osób. Wolał zaoszczędzic i zatrudnic jednego przedstawiciela – moze sie zabije pedzac z Przemysla do Jeleniej Góry, ale zysk dla Firmy bedzie wiekszy. Po czym nakleił swoją naklejke, by zaszczutemu pracownikowi urwać jeszcze wypracowana wynikami premie – kolejny zysk Firmy.
dokładnie. u nas zamiast 5 przestawicieli na Polskę jest 3. i ciągłe pretensje dlaczego mnie tam nie było od dawna… żenada. naklejki sobie wsadźcie. pracownicy powinni sobie naklejać.
„sorki że jadę za szybko ale muszę objechać teren w tydzień, polecenie szefa”
Jedź bezpiecznie, wolno, ale odwiedzaj 10 klientów dziennie 🙂 gdyby jeszcze dało się wydłużyć dzień pracy klientów można by to zrealizować ale biurowcy, kierownicy i inni kolesie z za biurka o 16 trzaskają drzwiami i strzałeczka dziwiąc się że mijają ich rozpędzone auta REPów, którzy swoje dzieci widzą w weekendy…
a najmniej wypadków powodują właśnie przedstawiciele handlowi…. policjant mi powiedział ja wiem, że wy macie najmniej wypadków a najwięcej jeździcie ale przepisy są równe dla wszystkich.
Acha, a ja znam wielu przedstawicieli handlowych, którzy mają na koncie po kilka rozbitych aut.
Jeden z nich jest od paru lat w grobie, władował się w ciężarówkę na zakręcie. Co ciekawe krótko przed wypadkiem dostał nowe auto, bo poprzednie rozbił. Wtedy mu się nic nie stało…
Statystyki są niestety troszeczkę inne niż mówisz.
To właśnie doświadczeni kierowcy w przedziale wiekowym 25-39 lat są głównymi sprawcami wypadków na polskich drogach.
Polecam poszperać w internecie, na pewno bez trudu coś na ten temat znajdziesz.
I właśnie dlatego naiwne firmy ubezpieczeniowe stosują drastyczne zwyżki w ubezpieczeniach dla młodych kierowców, a dają maksymalne zniżki tym doświadczonym…. to ma sens….. ehhhhhh. Pomyśl trochę zanim coś takiego napiszesz. Wszystkie statystyki potwierdzają, że najwięcej wypadków powodują właśnie młodzi, bo: temperament, brak doświadczenia (jeszcze), a prace zazwyczaj mają nie za biurkiem, więc jeżdżą dużo…… oby zdążyli nabrać tego doświadczenia zanim ich CB i Yanosik na drzewo na zakręcie nie wpakuje.
Dlatego najlepszym rozwiązaniem na dalsze delegacje jest lot samolotem 🙂 Polecam portal http://www.eloty.pl
To może już lepiej na http://odloty.pl
Jestem RKS em , co miesiąc robię 7-9 tys. km. od 5 lat nie miałem żadnego zdarzenia drogowego ( kolizji, wypadku) od 18 miesięcy nie dostałem też mandatu… dlaczego, bo jadę szybko tam gdzie moje umiejętności i moja wyobraźnia mi na to pozwalają.
A jak dużą masz wyobraźnię?
Na trasie nr 94, tuż za przejazdem kolejowym w Leśnicy, w stronę Środy Śląskiej jest kawałek prostej drogi przez las. Bardzo często zniecierpliwiemi kierowcy wracający z pracy we Wrocławiu i stojący w korku w końcu tam mogą depnąć. Przy tej drodze stoi mnóstwo krzyży, w tym trzech moich dobrych znajomych. Mówili przy piwie to samo co Ty. Że im jeszcze nigdy nic, a jeżdzą przez tyle lat. Ten wypadki były tymi jedynymi jakie spowodowali.
Pomyśl też, ile razy zdążyłeś wyprzedzić nie dlatego, że dobrze wyliczyłeś drogę, a dlatego, że ten któremu jechałeś na czołówkę miał refleks lepszy od Twojego i zdążył zahamować/zjechać na poboczę.
Refleks, o którym piszesz, przydał mi się 3x w ciągu mojej niespełna 20 letniej kariery jako kierowca (nie zawodowy) – pisałem o tym gdzieś poniżej. Co się zaś tyczy innych sytuacji, to zapewne przyczyną części wypadków jest właśnie to sprawdzanie refleksu. „Nie mam pewności, czy gość z przeciwka (wyprzedzający) się zmieści, ale mam refleks, więc dam mu nauczkę i do ostatniej chwili będę jechał na czołówkę.”
Pisałem już (też poniżej), że nie czuję się zagrożony na polskich drogach. Dlaczego? Bo gdy mam wątpliwości, czy gość z naprzeciwka się zmieści, na wszelki wypadek zjeżdżam do prawej strony, aby zrobić mu miejsce. W 99% przypadków się mieszczą, ale jeśli ktoś się pomyli (a wszyscy jesteśmy tylko ludźmi), to daję jasny sygnał, że zrobię mu miejsce.
Zdaniem wielu, drogi publiczne to nie miejsce do urządzania sobie wyścigów. Po części się zgadzam, ale przede wszystkim drogi te nie są miejscem uczenia innych użytkowników porządku, szczególnie z narażaniem życia.
Ważniejsze jest dostosowanie się do warunków panujących na drodze, a przepisy tworzyli ludzie zza biurek. Często tacy, których dupska wożą ich kierowcy.
Wiele razy widzialem takei napisy na samochodach al enie wpadlo mi do glowy zeby zadzwonic…
Jak to powiedział mój mądry kolega widząc takiego Szybkiego Edka:
„Samochód firmowy, paliwo firmowe, tylko śmierć prywatna”.
Dziękujemy Ci Donald także i za to http://www.almoc.pl/img.php?id=2192
Chyba Yanosik, tak się pisze…
Nikt nie podnosi, że bezpieczeństwo na drodze podniosłoby:
– odebranie uprawnień do kierowania ludziom, którzy nie mają do tego predyspozycji,
– wyeliminowanie z ruchu pojazdów, którymi nie można sprawnie i bezpiecznie rozwijać dopuszczalnej prędkości.
Jestem tylko weekedowywm kierowcą i nie żadnym asem kierownicy. Najniebezpieczniejszy moment w ruchu drogowym miałem ostatnio, gdy jako pieszy próbowałem przejść przez dwupasmową jezdnię dwujezdniowej ulicy. W mieście i na przejściu dla pieszych. Stałem na pasie między jezdniami i przechodziłem z lewej na prawą. Samochód na lewym pasie ( zatrzymał się, a kiedy prawie wkroczyłem na pas prawy minęła mnie z prędkościa koło 40 km/h paniusia, lat na oko 50, skupiona wyłącznie na drodze na wprost niej. Przypuszczam, że to jej prędkość przelotowa. Pewnie paniusia uważa do dziś, że jeździ bezpiecznie bo powoli i być może jest autorem kilku pełnych oburzenia komentarzy pod artykułem.
A może przedstawiciele, których piętnuje artykuł, mogliby jeździć przepisowo, zgodnie z obowiązującymi przepisami, gdyby ofiary losu, które nie potrafią jeździć i które stanowią większość na tym forum, nie blokowały drogi jadąc znacznie poniżej dopuszczalnej prędkości?
Jeśli mam 90 km trasy do pokonania i mam na to godzinę, ale trafię po drodze na takie 3 ofiary losu, które rozwijają góra 60km/h i za którymi przejadę łącznie 10 km, to przez kolejne 10 km muszę jechać 120 km/h, co jest już wyczynem, bo wymaga wyprzedzania jadących przepisowo i w miarę sprawnie z prędkością 90km/h.
fajna fajna bajka, ale co jeżeli donos był fałszywy, może złożył go zazdrosny kolega, a może to był dowcip… Pan od Janosika i gadżetów powinien mieć kamerkę.
Chcę jeździć zgodnie z przepisami ale tak się nie da! Dobra za krótka a efekty były by za małe – brak wykonanych plaów. Po prostu niektóre firmy nie szanują życia swoich przedstawicieli handlowych. Nie mam wyboru:( (kredyt itp).
Mandaty 100% do góry , za „podwójny” gaz prawko zabrane dożywotnio za recydywę rekwirowanie auta na licytacje a po sprzedaży pieniądze na domy dziecka , zweryfikowanie ustawienia ograniczeń prędkości bo jest wiele niezasadnych , „odstrzelenie” nabuzowanych debili za kółkiem „lecących” 140 przez miasto , kursy nauki jazdy z prawdziwego zdarzenia o glina patrolująca na motocyklu drogi a nie siedząca z dupą przez ścianą monitorów.
– mandaty 100% w górę – no to by dopiero był biznes dla naszego rządu;
– za „podwójny” gaz prawko zabrane dożywotnio – to bym poparł, chociaż czasem można się zdziwić, ale w sumie każdy może kupić alkomat, tylko te musiałby jeszcze sprawnie działać
– za recydywę rekwirowanie auta – głupota, bo co mają powiedzieć pracodawcy, którym zarekwirują w takiej sytuacji samochód, a prywatnie nie pożyczyłbym wtedy samochodu nikomu
– zweryfikować ograniczenia prędkości – i tak będą bezzasadne, bo najczęstsza przyczyna wypadków to „niedostosowanie prędkości do warunków…”, a kto niby miałby określić tę bezzasadność? chyba nie ci sami urzędnicy, którzy już raz to zrobili?
– odstrzelenie debili jadących 140 przez miasto – ok, pod warunkiem, że „miasto” (teren zabudowany) np. na drodze Toruń-Wrocław to tylko Inowrocław, Konin i Kalisz, a nie ograniczenia (zejście z prędkością o połowę) na długości 200 m.
– kursy jazdy z prawdziwego zdarzenia – nierealne, sam masz prawko, to masz takie pomysły, ale porządny kurs kosztowałby 20k pln na osobówkę, więc stać byłoby tylko rządowych magnatów i ich dzieci
– policja na motocyklach – jeśli ścigaliby tylko prawdziwych „piratów”, to ok, ale im powinno się nie opłacać ścigać, jeśli nie ma na prawdę uzasadnienia.
Jak w Polsce są tylko takie prace http://dajdrobne.com/announcements/show/8656/kasjer-sosnowiec to co się dziwicie Edwardowi?
Przychodzi joanna l. Do monopolowego a sprzedawca wyciągając spod lady litr gorzały: to samo winko do kolacji co zwykle?
Czy mi się wydaje, czy te strasznie krytyczne komentarze odnośnie przedstawicieli handlowych są autorstwa niedzielnych kierowców, kobiet jeżdżących 30/h, niedowartościowanych kierowców prowadzących 1 litrowe seicento którzy chcieliby przycisnąć, ale manewry wyprzedzania udają im się tylko wobec rowerzystów a nawet ciągników?
Ludzie zrozumcie przedstawicieli handlowych, oni muszą tyrać za kółkiem 6 dni w tygodniu do 8 wieczorem czasem żeby utrzymać rodzinę. Poza tym, nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek przedstawiciel rzucił mi się w oczy czymś rażącym, nie widziałem również żadnego wypadku z ich udziałem.
Najniebezpieczniejszymi kierowcami są:
1. Niedzielni kierowcy;
2. Kobiety(są wyjątki, ale z reguły większość jeździ tragicznie);
3. Pijacy.
Ps. Nie jestem przedstawicielem handlowym, ale uważam że są najlepszymi kierowcami i mimo że jeżdżą „za szybko”, jeżdżą bezpieczne.
Pozdrawiam
Zgadzam się. No może z wyjątkiem kobiet – te jeżdżą dobrze, jeśli maja doświadczenie. Ale trochę jest racji w tym co piszesz, bo jeśli kobieta woli rolę pasażera, to nie będzie dobrym kierowcą, bo nie jeżdżąc nigdy nie zdobędzie doświadczenia.
Narzekający na zbyt szybką jazdę to w większości frustraci, którzy czują się gorsi, bo ktoś ich wyprzedza. Zauważcie, że ludzie jeżdżący szybko zwykle nie narzekają, że ktoś ich wyprzedził. To tak jak z narzekaniem na sąsiada – zazdroszczę mu, że lepiej mu się powodzi, ale sam nie wezmę się do pracy.
Ta jaka masz taką pracę i na utrzymaniu rodzinę to usprawiedliwia taką głupią wariacką jazdę ?.. jak kiedyś przesadzisz i rozwalisz się na drzewie to powiedz swoim dzieciom BYŁEM IDIOTĄ a wy teraz jesteście sierotami. Takie myślenie i zwalanie winy na innych bo jeżdżą za wolno itd; bo zawadzają na drodze a ja się spieszę to właśnie jest PATOLOGICZNA LOGIKA..
Skupiłbym się raczej na drugiej części wypowiedzi, gdzie mowa jest o bezwypadkowej jeździe doświadczonych kierowców. Gdy wsiadłem za kierownicę po kursie, 80 km/h wydawało mi się szybko, bo kursantów uczyli jeździć głównie po mieście. Po przejechaniu jednak paruset kilometrów oswoiłem się z tym przerażającym doświadczeniem, jakim jest przekroczenie 100 km/h i teraz radzę sobie trochę lepiej.
Problem w tym, że kierowcy, którzy nie lubią jeździć i nie chcą się rozwijać, nie potrafią zrozumieć tej drugiej grupy doświadczonych kierowców.
Przecież szefowie mają w nosie bezpieczeństwo pracowników. Zajmują się śrubowaniem planów a potem na zimno rozliczają przedstawicieli. Ten tekst to jakaś bajka, która nie ma nic wspólnego z życiem!
tez mi nowosc, takie naklejki to ja widzialem juz ponad 10 lat temu a tu nagle ktos (redaktor) odkryl sensacje
Srala lala 🙂
Służbowy samochód = ograniczenia – normalne.
trzeba jeździć swoim – niech firma płaci za każdy kilometr i jesteś wolny :))
Taki dobry handlowiec a nie zauważył naklejki, hahahaha, wymyslona historia
Też miałem taką naklejkę i po telefonie do szefa (przekroczona prędkość) dostałem od niego premię że tak zasuwam w pracy 🙂
głupoty piszesz…..i pewnie tak samo głupio zachowujesz się na drodze…czyli jak idiota
Jak często jest widziana taka na kolejka to nie kupuje ich towarow
Jak się rozwalisz to szef zaniesie Twoim dzieciom medal z kartofla za zasługi.
Obawiam sie ze z tych numerow na naklejkach korzystaja wszelkiej masci frustraci, pieniacze, desperaci i oglnie mowiac statystyczne 10% polskich schizofrenikow.
Zły kierowca to taki który:
Zwalnia kiedy do niego podjeżdżasz przy ciągłej, przyspiesza przy przerywanej, dodaje gazu kiedy go wyprzedzasz mimo iż z na przeciwka pojawia się samochód, wali po oczach długimi za tobą, ma dużo za wysoko podniesione światła. To właśnie tacy kierowcy są najmądrzejsi? Nie to przez takich głąbów zmuszeni kierowcy powodują błędy, a czasem kiedy nie mają wyboru, bo taki ktoś kto nie potrafi utrzymać stałej prędkości nawet na 90-tce albo jest dla mnie pijanym kierowcą którego chce się jak najszybciej pozbyć albo nie umie jeździć a co do oznakowań pieszych po zmroku to dodam że nie zrobili nic z jeszcze z rowerzystami bez świateł, odlasków, kasków, lusterek, wydaje mi się że trzeźwy pieszy zejdzie z drogi kiedy jedzie samochód natomiast tego nie mogą zawsze zrobić rowerzyści, często dzieci po 2 os. na rowerze, po zmroku, a tym co wieje silny wiatr przy drodze nie straszne przepisy…
Jeszcze zabrakło rozpędzonych drzew czyhających na drogach. Śmiesznie się to czyta, kolejna gwiazda drogowa, co myśli że wszyscy mają na nią uważać i się do niej dostosowywać. Wtórny debilizm wymieszany z egoizmem, jak się nie podoba to do PKSu zrób przesiadkę.
nie gadajcie bzdur, wiadomo że handlowcy przeginają, zawsze. wiadomo że nie potrafią prowadzić samochodów pomimo nabitego licznika….to leszcze bez rozumu na drodze. myślą tylko o planach roboczych. pozdawali prawka ale nie potrafią normalnie zaparkować i nie wynika to z pośpiechu tylko z braku praktyki i kompletnej głupoty….miałem kiedyś babkę, handlowca….durna była na ulicy prowadząc samochód i w domu….nie dzwoniłem do szefa….zwolniłem ją….
nie masz pojęcia o jeździe, nie masz pojęcia o tym co piszesz. z Twoich słów słów jedynie wynika, że nie dorosłeś aby cokolwiek komentować
aż dziw bierze że taki osioł jak Ty potrafi w ogóle pisać… szkoda słów
kierowca zawodowy ma przejebane
Historia z gatunku zmyślonych, ale kiedy jeszcze się turlałem po kraju parokrotnie widywałem podobne na parkingach. W drodze parę razy, ale ich posiadacze zazwyczaj jechali tak dynamicznie, że nie było szans na przeczytanie i zapamiętanie numeru.
Swoją drogą wielokrotnie rozmawiałem z „merczami”, którzy narzekali na wyśrubowane normy wizyt. Można było odnieść wrażenie, że ich trasy były ustalane przy założeniu średniej 90 km/h, Kto jeździ ten wie jakie cyferki trzeba kręcić, żeby taką średnią utrzymać.
Na pocieszenie dodam, że to nie od dziś. Sąsiad 20 lat temu, rozklekotanym roburem, dwa razy w tygodniu robił samotnie trasy znad morza do Cieszyna, tam odbierał towar z Celmy i Polifarbu i wracał – lekko 1300 km. Czasy powyżej 30 godzin były przez jego szefów traktowane prawie jak sabotaż.
No cóż – fajne to CB i Janosik, tylko czy poinformują one pirata drogowego, w którym miejscu na drogę wyskoczy dziecko z posesji mieszczącej się przy trasie??
No cóż….jakim samochodem można jeździć ponad setką po dziurawych drogach? Jaki samochód wytrzymuje przekroczenie ładowności? Jaka fura pędzi na maxa po naszych ulicach? Która fura pali świetnie opony? Tak…zgadliście – to samochód służbowy! Faktem jest, że kierowcy samochodów słuzbowych (wszelcy krawaciarze – jak ich nazywam) nie liczą się z nikim na drodze i trasie! Takie naklejki skutecznie hamują zapędy naszych „szybkich i wściekłych”. Telefony do szefów nie wykonują mameje a logicznie myślący kierowcy, którzy niejednokrotnir sa ofiarami poczynań kierowców samochodów „wiecznie na topie i wiecznie spieszących się” Jeżeli kierowca w/w opisanym blogu pędzi i się śpieszy to według mnie….kiepski organizator, skoro nie daje rady połapać wszystkiego w normalnym czasie! Niezastąpionych, tych co mieli zawsze szczęście i pierwszeństwo – już trochę zasiedliło cmentarze a i innym (niezainteresowanym) pracą kierowcy również. Przykład? Jadę autostradą, jakieś 145 – 150 km/h. WYPRZEDZA(!) mnie compakt blondi w białym autku oklejonym reklamami firmy. Mała, krucha blondi trzyma w prawej dłoni telefon i napiernicza w słuchawkę a lewa dłoń? W lesej trzyma otwarty i nadgryziony batonik a kierownicę „trzyma” trzema ostatnimi paluszkami! Jeden wystrzał opony, ptak przelatujący przed maską, nieprzewidziana sytuacja na drodze i blondi leci w barierki taranując wszystko po drodze!*
Widziałem w Niemczech, jak policja postanowiła skontrolować jak jeżdżą kierowcy pociągów drogowych (tiry). SZOK!
Włoski kierowca puszcza co chwilę kierownicę i gestykulując „rozmawia” przez telefon!
Inny kierowca OPUSZCZA siedzenie kierowcy i…..szuka czegoś na kanapie w kabinie, stojąc tyłem do kierunku jazdy!
Trzeci kierowca ma na kierownicy jakieś czasopismo i….łyżeczką je jakąś potrawę z kubka!
Przypadek polski? Rozmawiałem z młodym kierowcą tira w…szpitalu. „Strzelił” mu pęcherz!
Opowiadał, jak by nie tracić czasu na pobyt w toalecie, on i jego kumple kierowcy sikają do…..plastikowych butelek podczas jazdy! Opowiadał również, co dzieje się w kabinie, gdy taka butelka czasami wymsknie się spod kontroli! Myślę, że naklejki z danymi szefa to dobry pomysł by ostudzić zapędy „miszczów” kierownicy ale też daje myślenie szefom, by nie naciągać norm swym kierowcom
*) nie jestem szowinistą. Ten przykład jest faktem.
przy 140-150 km/h nawet z dwoma rękoma na kierownicy przy strzelonej oponie (szczególnie z przodu) już chłopie nic nie zrobisz
Przedstawiciel handlowy nie tłumaczy się przed szefem z jazdy a z wyników :))) Każdy szef wie że wyprzedanie na 3ciego 160 na godzinę to norma w tej pracy zresztą szef oczekuje i tak niemożliwego więc taką naklejkę Ojciec Dyrektor tyko przykleja hehehehe
Zrobiono kiedys taki test ale gosc z telefonem siedzial w aucie o czym dzwoniący nie wiedzieli. Okazało się, że dzwonili tylko ludzie stojący za nim w korku i opowiadali głupoty jak to ktoś właśnie pędzi, wymusza i mieli z tego ubaw. To się nie sprawdza i w żaden sposób nie jest miarodajne. I tak na trasie nikt nie zdąży zapisać numeru jeśli faktycznie gość zasuwa. Tylko głupi szef wybiera takie rozwiązanie. Jedynie GPS jest wiarygodny jeśli nie ufa się swoim pracownikom.
Autorowi polecam popracowanie w handlu, najlepiej jakimś multinational corpo jako rep.
Wtedy takie grafomańskie opowieści z drzewa sandałowego odejdą w niepamięć.
Nie ma się co z chłopaka nabijać – to jego pierwszy post w końcu, kiedyś się nauczy i napisze coś mądrego i przynajmniej sprawiającego wrażenie, że nie jest bujdą z palca wyssaną. Pewno ma prawo jazdy od niedawna i stresują go wszyscy, którzy jeżdżą szybciej niż 20 km/h, więc potrzebował odreagować
to samo pomyślałem
dziś wracając z pracy jechałem za tirem który właśnie miał taką naklejkę na naczepie nie zajarzyłem o co chodzi z tym szybkim edkiem ale teraz już wiem.
Mieliśmy takie naklejki. Dzwonią w 90% gówniarze z dwcipami typu „umów sie ze mną”.
nie popieram takiego stylu jazdy i pracy ale sam to robiłem i robię nadal tyle że nie jako rep ale taksówkarz. większość telefonów i skarg pochodzi od ludzi, którzy wg. mnie nigdy nie powinni pojawiać się na drodze a już szczególnie za kierownicą. taki pajac potrafi jechać o 3.00 rano przez miasto 30mil/h bo takie jest ograniczenie w miejscu gdzie nie ma zabudowań i nawet policja przymyka oko na prędkość w biały dzień. spróbujesz go wyprzedzić to pajac będzie mrugał światłami jeszcze wtedy kiedy już cię nie będzie widział a do tego zaraz zadzwoni do firmy bo zauważył logo (a firma powszechnie znana w rejonie) żeby wykazać się obywatelską postawą i przekazać info o idiocie wyprzedzającym jego jadącego prawidłowo (jak idiota) . a w firmie oczywiście przyjmują, rejestrują, monitorują, zapewniają o wyciągnięciu odpowiednich konsekwencji, odkładają słuchawkę i kwitują…. fu…k off. trzeba wychodzić naprzeciw oczekiwaniom szeroko pojętego społeczeństwa i własnego interesu….
NIe wiem co to za kraj gdzie jezdzisz cab’em ale 30mil/h wskazuje na US of A. Pracuje dla amerykanskiej miedzynarodowej korporacji, nie w Ameryce. Mam sluzbowy samochod rowniez do celow prywatnych. W przeszlosci mialem naklejke z numerem telefonu aby ludzie dzwonili ze skargami za niewlasciwa jazde. Pozniej firma wprowadzila GPS zamiast naklejek i samochody sluzbowe sa monitorowane 24/7! Monitorowanie polega na elektronicznym sledzeniu samochodu przez caly dzien i noc, i wyciaganiu konsekwencji za np. przekraczanie predkosci lub za jezdzenie samochodem miedzy polnoca i piata rano czego firma zabrania. Inwigilacja na 100%. Do Polski tez przyjdzie, jesli juz nie przyszla. Pozdrawiam.
W polskich firmach też już wprowadzono monitoring GPS. Każdy kierowca zanim odpali samochód musi osobistą kartą uruchomić auto i niestety jeżdzić zgodnie z przepisami. Gwałtowne wyprzedzania, przekroczenia predkości, jazda w niedozwolonych godzinach, niezgodność kart jazdy z zapisem GPS – WSZYSTKO jak na dłoni i nie ma uproś.
I każdy podpisuje lojalkę gdzie ma przyjmuje do wiadomości że zachowanie na drodze niezgodne z przepisami działa na szkodę pracodawcy.
Nawet małe hurtownie które mają parenaście a nie kilkaset samochodów jak moja firma już z tego korzystają
Nie ma co popierać PH, bo jeżdżą jak jeżdżą, ale z drugiej strony szef z artykułu jest co najmniej mało poważny. Skoro 2000 km jest do zrobienia w ciągu dwóch dni, a oprócz tego trzeba odwiedzić klientów, cóż….jeśli nie chce, aby jego pracownicy naginali przepisy, niech im kupi samochody z możliwością teleportacji. Generalnie żenuła 😛
Edek Szybki odpowiada na zarzuty… Zapraszam do lektury odpowiedzi na część komentarzy: http://terenzabudowany.blog.pl/2014/09/04/edek-odpowiada/
Naklejka magnetyczna i po problemie