Architektura i literatura. 1

Taki mi przyszedł, chyba przy lekturze Miłoszewskiego, cykl do głowy – architektura i przestrzeń publiczna w literaturze pięknej. Hot, nie? Literaturę piękną czyta pewnie ok 10% Polaków (i to chyba optymistyczne szacunki), zainteresowanie architekturą i przestrzenią publiczną, choć rośnie, też raczej poza kilka procent nie wykracza. Słowem – takie połączenie gwarantuje na pewno setki tysięcy wejść na bloga i falę fejmu! Weźmiemy to na klatę, będziemy udzielać wywiadów dla tygodników opinii i dorobimy się cotygodniowego felietonu wideo w Pytaniu na Śniadanie. Wydawnictwa będą nam przysyłać książki tylko po to, żebyśmy zacytowali jedno zdanie o jakimś budynku, a niejeden autor w pełni świadomie dołączy do swojego kryminału jakiś soczysty opis polskiej przestrzeni tylko po to, żeby się pojawić na łamach Terenu Zabudowanego. Będzie wspaniale!

Zygmunta Miłoszewskiego zostawiam na inny wpis, bo muszę sobie co lepsze fragmenty powyszukiwać, dość wspomnieć, że zwłaszcza ostatnia część trylogii o Szackim, czyli „Gniew” jest pełen bezwzględnych wstawek o Olsztynie, ale też wcześniejsze „Ziarno prawdy” Sandomierza nie oszczędza.

Za to na początek skromny fragment z norweskiego monumentu – z „Mojej walki” Karla Ovego Knausgarda. Tak, mimo uprawianej przez nas na blogu pro-pieszej propagandy, ja też mam pod tym względem tak, jak autor:

Wstałem, kilka razy potarłem dłońmi uda i poszedłem w stronę skrzyżowania ze światłami. Przejeżdżające ulicą samochody ciągnęły za sobą ogony podrywanego z ziemi śniegu. Nadjechał olbrzymi tir, podzwaniając łańcuchami, hamował, lekko szarpiąc, i akurat zdążył zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, kiedy światło zmieniło się na czerwone. Zawsze nachodziły mnie lekkie wyrzuty sumienia, kiedy pojazdy zatrzymywały się z mojego powodu, następowało coś w rodzaju zachwiania równowagi, miałem wrażenie, jakbym był im coś winien. Im większy pojazd, tym większe poczucie winy. Dlatego przechodząc na drugą stronę, starałem się nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą, abym mógł mu skinąć głową i tę równowagę przywrócić. Ale jego spojrzenie poszło za ręką, którą podniósł, żeby sięgnąć po coś w szoferce – może po mapę, bo tir był polski – nie zauważył mnie, ale nic się nie stało, to znaczyło, że hamowaniem nie bardzo się przejął.

Karl Ove Kanusgard, „Moja walka”, Księga 1, Wydawnictwo Literackie

mojawalka

  5 comments for “Architektura i literatura. 1

  1. ~Ela
    8 października 2015 o 15:26

    Ja oceniam, że zainteresowanie architekturą i przestrzenią publiczną nie przekracza 1% 😉
    Świetny pomysł + poczucie humoru.
    Co do zamieszczonego fragmentu, to również mam podobnie. To by bardzo spodobało się znanej na Facebooku Św. Przepustowości – postawa uniżenia wobec aut proporcjonalna do ich wielkości.

  2. 22 lutego 2017 o 12:00

    Ciekawie napisane

  3. 19 września 2017 o 01:00

    lubie twój blog

  4. 19 września 2017 o 17:24

    wciągnąłem się w wpisika

  5. 20 września 2017 o 03:09

    fantastyczny blog jak i wpisik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *