Wciąż czytam kryminały, więc zostaje mi jedynie kategoria „literatura” na naszym blogu. Jak się jednak okazuje, nawet z kryminałów można wyłuskać ciekawe informacje o przestrzeni i architekturze. Czytając „Śmierć w Breslau” Marka Krajewskiego natrafiłem na taki fragment:
XVII WROCŁAW, PIĄTEK 12 PAŹDZIERNIKA 1934 ROKU. GODZINA DZIESIĄTA RANO Monstrualny, modernistyczny biurowiec na rogu Rynku i Blucherplatz, w którym mieściła się dyrekcja wielu miejskich urzędów oraz bank, wyposażony był w niezwykłą windę. Składała się ona z wielu małych jednoosobowych kabin znajdujących się jedna nad drugą, nanizanych jakby na sznurek. Ten ciąg bez przerwy się poruszał, toteż ludzie wchodzili do małych otwartych kabin i wychodzili z nich podczas jazdy. Jeśli ktoś się zagapił i nie zdążył wysiąść, najzupełniej bezpiecznie przejeżdżał przez strych albo piwnicę. Pasażer doznawał wówczas niezapomnianego uczucia. Oto nagle zapadała ciemność absolutna, a kabina trzęsąc się i zgrzytając przesuwała poziomo za pomocą potężnych łańcuchów, po czym znów znajdowała się we właściwym pionie. Winda ta od razu po wybudowaniu żelbetowego potwora budziła ogromne emocje, zwłaszcza u dzieciarni zaludniającej w nadmiarze okoliczne brudne uliczki i odrapane podwórka. Toteż woźni mieli ręce pełne roboty, a małe łobuzy głowy pełne pomysłów na ich przechytrzenie.
Winda zupełnie niesamowita, nigdy wcześniej o takiej nie słyszałem. Nie byłem też pewien, czy aby na pewno istnieje… Krótkie poszukiwania szybko dały rezultaty. Winda ta – jak podaje Wikipedia – nazywa się Paternoster lub dźwig okrężny. Pracuje jak przenośnik kubełkowy, składa się z szeregu otwartych kabin (zwykle dwuosobowych) połączonych w łańcuch, poruszających się z niewielką prędkością (0,30 – 0,45 m/s) w zamkniętej pętli w ruchu ciągłym (bez zatrzymywania się), gdy jedna strona porusza się w kierunku do góry, druga do dołu.
Mnie się bardzo podoba, a Wam? Podobno winda jest niebezpieczna. Nawet nazwa paternoster oznacza modlitwę… Czyżby chodziło o modlitwę o szczęśliwe wsiadanie i wysiadanie z tego nietypowego dźwigu? Niezupełnie. Nazwa pochodzi od zakonnego sznura modlitewnego, który służył do modlitw cyklicznych. Skojarzenie trafne, bo kabiny wyglądają jak korale, nawleczone na sznur. Z powodu dużej wypadkowości w Polsce funkcjonuje tylko 5 takich wind i z tego co udało mi się dowiedzieć, nie są dostępne dla wszystkich. A samą windę, dokładnie tę opisaną przez Krajewskiego, można zobaczyć na poniższym filmie.
z ty,m, że to jak bajka o świątecznych kotach http://www.almoc.pl/img.php?id=3205
Windy osobowe w Polsce, jak i w całej Europie podlegają unijnej dyrektywie 95/16/WE, tzw. dyrektywie dźwigowej:
http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:31995L0016&from=EN
W Załączniku nr 1 do tejże dyrektywy wymienione są Zasadnicze Wymogi w Zakresie Zdrowia i Bezpieczeństwa (tzw. ESHR = Essential Health and Safety Requirements), które muszą być spełnione przez każdą windę nowo wprowadzoną na europejski rynek. Windy wprowadzone przed okresem obowiązywania dyrektywy (w Polsce jest to 1.01.2006) nie są objęte tymi przepisami. Po zapoznaniu się z listą wymagań widać wyraźnie, że winda we Wrocławiu nie spełnia istotnych wymagań:
– obszar ruchu kabiny jest dostępny dla osób postronnych, co sprawia zagrożenie ścinaniem (włożenie ręki między kabinę, a krawędź podestu może się skończyć obcięciem ręki)
– brak drzwi (dostęp do mechanizmu)
Podsumowując: na dzisiejszy stan techniki taka winda jest niebezpieczna 🙂
nieprzetykający
nieprzyciszenie
wciągnąłem się w artykuła
dzięki za ciekawy wpis
umiesz zainteresować tematem