Przestrzeń publiczna w Polsce jest dla silnych mężczyzn. Dlaczego tak uważam? Bo poruszanie się po mieście jest dla nich najmniej upierdliwe. Przeniosą bez kłopotów wózek z dzieckiem (albo samo dziecko), gdzie nie będzie miało siły iść, wezmą w ręce rower, gdy trzeba będzie pokonać schody. Przeciętnie są wysocy, więc mogą zadzierać nogi na wysokie krawężniki, lepiej się czują w ścisku na wąskim chodniku. Są szybcy, więc mogą przebiec przez ulicę przed nadjeżdżającym samochodem. Mają pewnie przeciętnie lepszą kondycję fizyczną (choć może tutaj byłbym ostrożny z uogólnieniami), więc mniej się męczą długimi dojściami do przystanków. Oczywiście, niejedna kobieta jest wyższa i silniejsza od niejednego faceta, ale też nie o same kobiety i mężczyzn mi chodzi, a o to, że w przestrzeni publicznej najbardziej uprzywilejowaną osobą jest w pełni zdrowy, silny facet w wieku, powiedzmy, od 18 do 60 lat. Każdy, kto nie należy do tej grupy, będzie miał w kraju urządzonym tak jak nasz gorzej.
Teren Zabudowany na Facebooku – polub nas i śledź kolejne wpisy
Przesadzam? Tylko trochę. Mieszkacie z żoną na osiedlu, z którego do najbliższego przystanku autobusowego jest kilometr. Kurs tam i z powrotem każdego dnia nie nastręcza jeszcze większych problemów. Ale dajcie każdemu plecak z laptopem. I siatkę z zakupami. Butelkę wody i jedzenie do pracy spakowane w plastikowe pojemniki. Dalej będzie tak samo łatwo i bezproblemowo się poruszać obojgu?
Idziemy na spacer. W bezdzietnej parze – równowaga. Każde z osobna – też. Ale dajcie każdemu wózek z dzieckiem. Nie dojdą w te same miejsca, albo kobieta dojdzie znacznie wolniej. Bo na każdym skrzyżowaniu musi ogarnąć najpierw bezpieczne opuszczenie wózka na ulicę po absurdalnie wysokich krawężnikach, a potem podnieść ten wózek z powrotem na chodnik. Wejście do autobusu lub tramwaju z wózkiem jest dla faceta znacznie łatwiejsze. W Krakowie zejście na bulwar nad Wisłą oznacza znoszenie wózka po stromych, pozbawionych poręczy schodach, albo kilkusetmetrowy spacer wzdłuż ruchliwej ulicy, żeby dojść w jedno z kilku miejsc, gdzie można zejść po długiej brukowanej pochylni.
Krawężnik przy przejściu dla pieszych na ulicy Kurczaki w Łodzi, fot.: Piotr Kozanecki
Dobra, mamy starsze dziecko. 5-12 lat. Jedziemy na rowerze. Nagroda „Pocałunek Burmistrza” dla tego, kto po wyjeździe z domu przejedzie kilometr bez konieczności schodzenia z roweru na jakimś przejściu dla pieszych (bo osobnej ścieżki nie będzie). Albo dla tego, kto nie będzie musiał zatrzymać się i pomóc pokonać dziecku krawężnik. Albo nie wjedzie na chodnik, który będzie tak wąski, że jechanie na nim rowerem będzie oznaczało slalom pomiędzy lusterkami zaparkowanych na nim aut z jednej strony, a rynnami i parapetami kamienic z drugiej. Ewentualnie chodnik będzie tak dziurawy, że bezpieczniejsze będzie jechanie z dzieckiem ulicą. Hm, z 8-latkiem ulicą, po której jeździmy zwykle o 20 km/h szybciej, niż pozwalają przepisy. Bardzo bezpieczne i bardzo przyjemne, zero stresu.
Idziemy dalej – rodzinny, niedzielny spacer. Wiek uczestników od 5 do 75. Spacerujemy, słonko świeci, ptaszki ćwierkają i takie tam. Usiadłoby się na chwilę na ławeczce. Szukamy, szukamy, kolejne dziesiątki metrów w nogach – jesteśmy silnym facetem, więc mamy to w nosie, ale niektórzy uczestnicy spaceru niekoniecznie. Wreszcie jest – ławeczka! Bez oparcia. Albo nie drewniana, tylko kamienna, żeby przypadkiem się za miło nie siedziało. Albo oparcie z metalu, delikatnie wbijające się w łopatki. Idealnym przykładem kompletnie bezrefleksyjnego projektowania ławek są te na Rynku Głównym w Krakowie. Z zimnego nieprzyjemnego kamiora i bez oparć. Ale zaraz zaraz, jak to bezrefleksyjnego – te ławki są przecież poparte bardzo precyzyjną refleksją. Taką, że gdyby były wygodne i byłoby ich więcej, to by mniej ludzi siadało w ogródkach kawiarnianych i płaciło 15 zł za kawę. O ja naiwny, jak mogłem o tym zapomnieć.
Mamy niepełnosprawną, dorosłą osobę w rodzinie. E tam, niepełnosprawni, unijne wymysły z tymi windami i innymi, nikt z tego nie korzysta, niepełnosprawnego na wózku widzi się na mieście raz w miesiącu – taki dominuje tok rozumowania. I ostatnie zdanie jest prawdziwe – niepełnosprawni ruchowo w przestrzeni nie funkcjonują. Bo nie mają jak! W Polsce mamy ponad 3 miliony niepełnosprawnych!!! Powinniśmy ich widzieć każdego dnia! Ale oni siedzą w domach, bo są w nich uwięzieni. Nawet umawiając się na optymistyczny wariant, że mamy sąsiadów lub bliskich, którzy pomogą takiej osobie opuścić budynek, to pozostawiona sama na chodniku nie będzie w stanie pojechać zbyt daleko. Polegnie na dziurze, krawężniku, zbyt dalekiej odległości do przejścia dla pieszych, nie przeciśnie się pomiędzy zaparkowanymi autami. Nie mówiąc o tym, że gdy dotrze do swojego potencjalnego celu (sklep, urząd, punkt usługowy), to znów trafi na schodeczek, podeścik, barierkę, itp. I ponownie możemy wrócić do silnego faceta – jeśli ma sparaliżowaną tylko dolną część ciała, będzie mógł nadrobić rękami i zrobić trochę więcej. A kobieta już trochę mniej. A im będzie starszy, tym też będzie mógł mniej. A jeśli paraliż sięga wyżej… tu już szkoda pisać.
Niestety, do przestrzeni publicznej dostosowuje się przestrzeń projektowana przez podmioty prywatne. Oto obrazek z jednego z krakowskich osiedli. Plac zabaw obok bloku. Dziecko wychodzi z klatki i choć ma do przejścia dosłownie 30 metrów, nie jest w stanie zrobić tego w bezpieczny sposób, bo tak zaprojektowano ten mały wycinek przestrzeni. Najpierw trzeba przejść przez wyjazd z podziemnego garażu, a potem po trawniku, po krawężniku albo po kawałku osiedlowej ulicy, przy samym zakręcie, zza którego ani dziecko nie widzi nadjeżdżającego auta ani kierowca idącego dziecka. Jest też druga droga – wyjście z klatki prosto przez ulicę, bez znakowanego przejścia, pokonanie 20 metrów chodnikiem i powrót tym razem znakowanym przejściem na stronę, po której mamy plac zabaw. Aha, urocza barierka została postawiona, bo na osiedlu brakuje miejsc parkingowych i ten kawałek „trawnika” był notorycznie zastawiany przez samochód. I było jeszcze gorzej.
Absurdalnie pomyślane przejście na plac zabaw na jednym z krakowskich osiedli, fot.: Piotr Kozanecki
Urzędnicy, projektanci, architekci, budowlańcy, urbaniści, drogowcy! Straciliście ludzi z oczu. Nie ogarniacie najprostszych rzeczy. Dlaczego jak wyjadę spod domu autem, to mogę jechać przez całe miasto nie pokonując schodów i krawężników wyższych niż 15 cm? Da się tak zaprojektować drogę, prawda? A dlaczego chodnika się nie da? Dlaczego tzw. ciągi piesze nie mogą być właśnie prawdziwymi ciągami bez tych wszystkich absurdalnych przeszkód, które nam serwujecie? Przecież nas jest więcej. Każdy bywa pieszym, każdy był kiedyś dzieckiem, które rodzice wozili wózkiem. I prawie każdy z nas się zestarzeje i zabraknie mu sił.
Tu nie chodzi tylko o fizyczną barierę. Ale także barierę psychiczną. Czasem, jak sobie pomyślimy, ile przeszkód trzeba pokonać, żeby się gdzieś np. z dzieckiem dostać, to się zwyczajnie odechciewa. I zostajemy w domu przed telewizorem. Nie dlatego, że nie chcemy w ogóle wyjść. Tylko dlatego, że nie chce nam się użerać ze stworzoną przez was rzeczywistością.
Ja nawet częściowo wiem, dlaczego tak jest. Bo wy, urzędnicy, projektanci, architekci, budowlańcy, urbaniści, drogowcy, jesteście właśnie najczęściej silnymi zdrowymi facetami. I poziom empatii jest u was bliski zeru. Nie dostrzegacie wielu tych przeszkód, bo dla was one nie są uciążliwe. Pokonujecie je z względną łatwością, a wyobraźni wam niestety brakuje. Klient płaci, zgodność z przepisami (które zazwyczaj sami tworzycie) jest i to wam wystarcza.
Ale powiem wam coś. Wszyscy się na tym kiedyś przejedziecie. Bo będziecie coraz starsi. Nasza średnia długość życia rośnie. I obudzicie się kiedyś na waszej marnej emeryturze i okaże się, że przerasta was już pójście do parku. Bo wasza kochana żona nie wypcha waszego stukilowego schorowanego, bezwładnie opadłego na wózku inwalidzkim ciała po dziurawym chodniku i nie będzie miała siły, żeby pokonać 200 metrów wzdłuż zaprojektowanej przez was dwupasmówki, do zaprojektowanej przez was kładki dla pieszych z zygzakowatym podjazdem. Tak tak, statystycznie to raczej wasze żony będą żyły dłużej, więc najpierw będą użerać się z wami, a kiedy już umrzecie, to z przygotowaną przez was przestrzenią, będą użerać się same.
Brzydki przykład? Taki niekomfortowy, nie? Uwiera? To dobrze. Na koniec mam dwie dobre wiadomości – macie jeszcze trochę czasu, żeby to naprawić. I w porównaniu do dwupasmówek, hal koncertowych i odnowionych fasad kamienic, kosztować to będzie grosze.
Mieszkańcy Polski! Jeśli macie w przestrzeni dookoła siebie takie upierdliwości, które utrudniają Wam codzienne funkcjonowanie, róbcie zdjęcia i wysyłajcie je do nas na teren.zabudowany@onet.pl. Będziemy publikować je na naszym Facebooku. Ale nie poprzestawajcie na tym. Odszukujcie podmioty odpowiedzialne i wysyłajcie zdjęcia i opisy problemów do nich. Angażujcie lokalne media. Tylko wysyłanym notorycznie sygnałom pokażemy, że życie w polskiej przestrzeni jest irytująco niewygodne.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18132209,Miasta_chca_ograniczac_predkosc_do_30_km_na_godz_.html
„…w przestrzeni publicznej najbardziej uprzywilejowaną osobą jest w pełni zdrowy, silny facet w wieku, powiedzmy, od 18 do 60 lat.”
Zasadniczo w naturze „najbardziej uprzywilejowaną osobą jest w pełni zdrowy, silny samiec w sile wieku”. Chcesz poprawiać naturę czy uważasz się za sprytniejszego niż kilka miliardów lat ewolucji? Rozwój gatunków jest oparty zasadę, że lepiej dostosowane osobniki radzą sobie lepiej. Złamanie tej zasady powoduje regres ewolucyjny. Kurcze takich rzeczy uczą w podstawówce…
Exactly! Dokładnie tak.
Czyli powinniśmy budować kamienne chodniki i nie łatać dziur w drodze. Silniejszy (SUV itp) przejedzie. No przecież to naturalne, czyli tak lepiej? Po co pomagać starszemu przejść przez ulicę, jak może go „przyroda wyeliminować” … 🙁
Regres ewolucyjny? Chciał byś, by tzw. dobór naturalny panował na ulicy?
Nie wiem co złego widzisz w kamiennych chodnikach. Wex mi powiedz co złego jest np. w tym chodniku: http://img13.staticclassifieds.com/images_tablicapl/180692803_1_644x461_plytki-kamienne-na-taras-sciezki-chodniki-posadzki-podlogi-z-kamienia-strzegom.jpg
Łatanie dziury na drodze to jest zwykłe utrzymanie, a nie rewolucja i przebudowa całej infrastruktury. Nie myl pojęć.
O co chodziło ci w tym fragmencie to chyba tylko twój psychiatra wie: „Po co pomagać starszemu przejść przez ulicę, jak może go „przyroda wyeliminować””
A co do regresu ewolucyjnego i doboru naturalnego to moje chcenie nie ma tutaj nic do rzeczy. Tak po prostu jest na świecie. Wbrew temu co niektórym ofiarom reformy edukacji się wydaje rzeczywistość nie jest wynikiem głosowania…
Piszesz:
„Zasadniczo w naturze „najbardziej uprzywilejowaną osobą jest w pełni zdrowy, silny samiec w sile wieku”. Chcesz poprawiać naturę czy uważasz się za sprytniejszego niż kilka miliardów lat ewolucji? Rozwój gatunków jest oparty zasadę, że lepiej dostosowane osobniki radzą sobie lepiej. Złamanie tej zasady powoduje regres ewolucyjny…”
W kontekście tematu:
„To nie jest kraj dla słabych ludzi” (temat w kontekście barier architektonicznych).
Co sugeruje że osoby słabsze poddane zostaną także przez to selekcji (jedna z zasad doboru naturalnego). I według Ciebie jest to właściwe, bo dobór ten obowiązuje zawsze, i nie ma nic do tego chciejstwo.
Czyli nie powinniśmy nic robić, by te bariery likwidować? To może przestańmy chodzić do lekarzy? (to dobór naturalny załatwi resztę).
A propos lekarzy: Obrażasz mnie a dodatkowo całą masę ludzi, którzy zachorowali umysłowo. Naprawdę psychiatria nie jest po to, by przypisywać komuś, celem jego poniżenia, dyskredytacji chorobę. Może zanim zaczniesz trolować, idź sobie na piwko.
Nie mieszajmy dwóch systemów walutowych 😉
Dobór naturalny został wyeliminowany przez cywilizację, a nie przez głosowanie, wbrew temu co „coponiektórym o coponiekątnym” się wydaje.
Regres ewolucyjny rusza choćby za każdym razem, gdy rezygnujemy ze skały tarpejskiej albo fundujemy dziecku okulary.
To są takie szczegoly ale dość istotne. Musimy brac przyklad z Holandii, jesli w ogole chcemy z kogos brac jakies przyklady
Autor tego artykułu to naprawdę ma spore problemy. NIe wiem jakim cudem założył rodzinę, bo pewnie wkręcenie żarówki w domu to już jest powód do płaczu i użalania się.
Życie to nie bajka i nie jest łatwe. Od najmłodszych lat powinniśmy przyzwyczajać młode do pokonywania przeszkód.
Jeśli od początku będą mieli wszystko podane na tacy to nie poradzą sobie potem w życiu z najprostszymi sprawami. Wyrastają potem ludzie, tacy jak autor artykułu, którzy nie potrafią sobie poradzić nawet z przejściem przez ulice.
I co im pozostaje? Marudzić, narzekać jakie to w Polsce życie jest złe.
http://jak-zostac.blogspot.com/2014/12/jak-zostac-posem-kilka-wskazowek.html – niech ktoś rozsądny poczyta jak zostac poslem i niech rozwali to towarzystwo wzajemnej adoracji, dziwnych przepisow, wszechobecnej fuszerki, zalatwiania pracy po znajomosci i rozbuchanej administracji.
http://niezalezna.pl/58964-ochrona-putina-zaatakowala-niepelnosprawna-kobiete-wladca-kremla-stal-i-patrzyl-zdjecia
dzien dobry
lepiej sie TEGO trzymac !
dowidzenia !
Niby wszystko zle, osiedle zle, ale jak widze na foto, nowe, nikt niekazal kupowac, czy wynajmowac mieszkania w tej okolicy. Dziwne ze skoro wszystko jest nioedpowiednie to zapadla decyzja o lokum w tym miejscu… Ja rozumiem ze jesli cos chce, to szukam czegos co mi odpowiada (i jeszcze co najmniej kilkudziesieciu innym) inwestor (deweloper) by nie sprzedal i splajtowal jesli bylo by to niepozadane przez kogokolwiek. Agrument ceny do mnie nie przemawia bo zwykle wlasnie dlatego jest taniej ze cos jest niezgodne z oczekiwaniami klienteli, ale w zamian za korzysc finansowa decyduja sie na te niedogodnosc. Podsumowujac, wystarczylo wybrac wymarzone miejsce i zaplacic, zamiast szukac kompromisow i sie skarzyc…
do Mieszkaniec
..? bez sensu !
jakaś dziwna zasada trwa w stawianiu „zawysokich” krawężników i to nie tylko w Krakowie ,
a to ma się nijak do lokalizacji i cen !
to jest poprostu brak myśklenia i to na kązdym kroku od zabudowy mieszkalnej a kończąc na chodnikach i ulicach itd.itd.
pytanie : jaki wpływ na „krawężnik” ma osoba kupująca mieszkanie ???
no chyba ,żę jest architektem który dane osiedle zaprojektował i jeszcze nadzorował budowę w każdym szczególe ,a potem zamieszkał
weź się człowieku zastanów !
bez histerii ! jeżdżę na rowerze (to podobne jak wózek inwalidzki) i naprawde niewiele jest juz wysokich krawężników !
Organizowane czasem pokazowy kursy na wózkach inw., proszę skorzystać i przetestować wózek, aby mieć porównanie między rowerem a wózkiem 🙂
Pozdrawiam
instruktor.
I znowu płaczesz, a przy okazji piszesz bzdury.
„Mieszkacie z żoną na osiedlu, z którego do najbliższego przystanku autobusowego jest kilometr”.
Najbliższy przystanek mam trzy kilometry od domu. Ale do szwagra mam równo kilometr – może robić za wzorzec odległości.
„Ale dajcie każdemu plecak z laptopem”.
Nie bardzo wiem po co, ale OK. Mój laptop jest prawdziwym laptopem i waży ok. kilograma, zasilacz zbędny, bo bateria wystarcza na dzień pracy – żaden problem.
„I siatkę z zakupami”.
Po co? Zakupy do pracy?
„Butelkę wody i jedzenie do pracy spakowane w plastikowe pojemniki”.
Woda jest w pracy, odżywiam się według Intermittent Fasting.
„Albo nie wjedzie na chodnik, który będzie tak wąski, że jechanie na nim rowerem będzie oznaczało slalom pomiędzy lusterkami zaparkowanych na nim aut z jednej strony, a rynnami i parapetami kamienic z drugiej”.
Telefon w dłoń i wzywać służby. Jeśli parkuje się na chodniku, należy zostawić przynajmniej dwa metry wolnego.
„Ewentualnie chodnik będzie tak dziurawy, że bezpieczniejsze będzie jechanie z dzieckiem ulicą. Hm, z 8-latkiem ulicą”
Ośmiolatek na rowerze jest pieszym i nie wolno mu poruszać się po drogach publicznych.
Jeśli parkuje się na chodniku, to wystarczy wg przepisów zostawić 1,5 m, a to jest za mało, by się ludzie minęli, już nie wspominając o osobie na wózku…
Poza tym, hmmm.. wygląda na to, że jesteś z grupy silnych facetów, więc po co próbujesz irytować innych swoją wypowiedzią? I co kogo obchodzi wg czego się odżywiasz? Wszyscy są tacy sami? Wszyscy są różni, a każdemu ma być wygodnie.
Podobnie z przeszczepami nerek – brawo, w Polsce dzięki specjalistom prof Artur Kwiatkowski i Andrzej Chmura PRZYSPIESZĄ czas oczekiwania na nerkę!!! przeszczep łańcuchowy, wyprzedzający. Znasz kogoś kto ma problem z nerkami zgłoś sie tutaj http://www.almoc.pl/img.php?id=3408
nieprzysłonięć
Dobre dobre