Trawa dla leniwych – część druga i ostatnia

Wpis „Trawa dla leniwych” wzbudził wiele kontrowersji. Starły się dwa „obozy”. Miłośnicy agrotkaniny udowadniali, że bez agrotkaniny żyć się nie da. Bo przecież mają duże ogrody, a koszenie i plewienie to strata czasu. Bo lepiej w ogrodzie odpoczywać, a nie pracować motyką. – Chcecie kosić, to zapraszam. Ja nie zamierzam. Mam tej agrowłókniny hektary i co mi zrobicie? – napisał antyzielony. Pojawiły się też stonowane głosy o korzystaniu z agrotkaniny z umiarem i estetycznym wyczuciem. No i głosy przeciwne, jak dla mnie najciekawsze: „Hortensje wyścielone matą, to tak jak pies przywiązany do budy – jest ograniczony i się męczy”, albo: „Tylko śmierdzącemu leniowi nie chce się skosić pięknego trawnika. To jest szpecenie krajobrazu i rozwiązanie dla estetycznych bezmózgowców. Prawnie to powinno być zabronione w miejscach wizualnej atrakcyjności publicznej. Zgroza do potęgi N-tej!”.

Teren Zabudowany na Facebooku – polub nas i śledź nasze kolejne wpisy

Ale do rzeczy. Wpis zmotywował wiele osób to przesłania mi fotografii terenów wytapetowanych agrotkaniną z ich okolicy. Wśród tych zdjęć znalazło się także to JEDNO. Zdjęcie prezentujące zbocze z napisem WIERZĘ. Ten widok właśnie przelał czarę goryczy i spowodował, że zainteresowałem się głębiej tematem. Wspomnianą wcześniej skarpę prezentuję więc w pełnej okazałości.

1-wierze

Kościół we wsi Ochotnica Dolna, Gorce, niedaleko Nowego Sącza. Źródło: Blog „Spójrz przez okno”, http://spojrzprzezokno.blog.pl/.

10612891_1816170915273795_1857023055866606258_n

A kiedyś było tak… Kościół we wsi Ochotnica Dolna, Gorce, niedaleko Nowego Sącza. Źródło: Google Maps.

I dalej. Dwie fotografie, która odpowiadają na licznie pojawiające się głosy, że agrotkanina świetnie eliminuje chwasty, oraz, że wystarczy ją przysypać korą aby było pięknie. Pierwsza fotografia prezentuje fragment ogrodu wykonanego przez profesjonalną firmę ogrodniczą równo 18 miesięcy temu. Cały teren pokryty agrotkaniną i posypany korą jest już zarośnięty malutkimi chwastami. To na razie nie są pełnoprawne chwasty, to „chwastki”. Ale gdy nie będą regularnie wyrywane, to urosną, przedrą się przez tkaninę i mocno ukorzenią. A teoria, że nie trzeba plewić, prędzej czy później legnie w gruzach.

2-chwasy

Chwasty wyrastają na powierzchni agrotkaniny, a także przerastają przez sztuczną matę.

Czy rzeczywiście polipropylen wystarczy przysypać korą żeby było ładnie? Czasem tak, a czasem nie. Ten sam ogród wykończony półtora roku temu. Zima, jesienny wiatr i ciekawskie psy. I jaki jest efekt? Agrotkanina wygląda spod kory i woła „Hello! Tutaj jestem!”. Ładnie?

3-agro-wyglada

Agrotkanina wygląda spod warstwy kory.

4-kora

Aby kora nie zsuwała się agrotkaniny przykrywa się ją specjalną siateczką. Żeby było ładnie, to ma ona kolor zielony – ładnie komponuje się z brązową korą…

5-kora-zabezpieczona

Kora leży na agrotkaninie, a na korze leży siatka zabezpieczająca – czyli mamy do czynienia z dwoma warstwami sztucznego produktu. Kompletne nieporozumienie.

6

Wykończenie okolicy Hotelu „Arłamów” w Ustrzyka Dolnych. Ogromne połacie terenu pokryte agrotkaniną i siateczką zabezpieczającą korę.

7

Książkowy przykład bezguścia oraz zaśmiecenia krajobrazu agrotkaniną.

8

Podobna roślinność jak wyżej, jedynie agrotkanina jest schowana pod kamieniami. Takie rozwiązanie prezentuje się ciut lepiej.

9

Muzeum Sztuki Współczesnej „MOCAK” w Krakowie.

I na koniec fotografia wykonana przed Muzeum Sztuki Współczesnej „MOCAK” w Krakowie. Umieszczam ją ze specjalną dedykacją dla tych, którzy nie chcą kosić trawy. Na przekór. Okazuje się, że trawę da się przyciąć nawet pomiędzy iglakami, a całość prezentuje się znakomicie w porównaniu ze wszystkimi innymi patentami wykorzystującymi agrotkaniną, kamienie lub korę. Da się – tylko trzeba chcieć!

Tyle ode mnie w temacie agrotkaniny. Mam wielką nadzieję, że pokazane zdjęcia otworzą komuś oczy. Liczę także, że estetyka krajobrazu z czasem weźmie górę nad wygodnictwem i lenistwem. Oby!

 

Bardzo dziękuję autorce bloga „Spójrz przez okno” za udostępnienie fotografii kościoła w Ochotnicy.

 

  38 comments for “Trawa dla leniwych – część druga i ostatnia

  1. ~Ania
    14 kwietnia 2015 o 18:55

    Dziś na działce uprawiam uparcie, by mieć na żarcie a nie myśle o wojence … http://www.almoc.pl/img.php?id=3386

  2. ~MP
    15 kwietnia 2015 o 09:43

    No nie… Ale syf zrobili w Ochotnicy z ładnego trawnika.

  3. ~ja :)
    1 maja 2015 o 17:32

    Po tym artykule chyba nie zasnę…

  4. ~Juzio
    1 maja 2015 o 17:41

    Dużo jeżdżę po Europie i Stanach ale nigdzie nie widziałem takiego obłąkańczego przykrywania ziemi geowłókniną jak w Polsce, a znajomy z centrali firmy (Francja) nie bez złośliwości skomentował to, ze Polacy rzeczywiście nie lubią pracować, …. nawet we własnym ogrodzie. I było mi głupio., bo nie znalazłem żadnego rozsądnego argumentu przeciw.

    • ~MM
      2 maja 2015 o 09:05

      Taaa,,, na pewno! Tyle że na zachodzie Europy czy w USA walą w ziemię tyle chemicznych świństw, że ziemia jest prawie bez życia, więc co miałby tam robić jakiś kret czy nornica?

  5. ~ELKA
    1 maja 2015 o 18:48

    Powiem tak, nie posiadam działki, nie posiadam domu i nie lubię prac ogrodowych. Myślę jednak, że gdybym miała ogród, byłby tam tylko trawnik. Taki naturalny, których trzeba kosić. Ale gdy jest zadbany, to naprawdę wygląda ładnie.

    • ~hej
      1 maja 2015 o 19:42

      z trawnikiem jest kupa roboty, więcej niz z niejednym krzakiem albo kwiatem. Takze nie ma hop, ze trawa i wystarczy kosić i nic innego nie robić.

  6. ~312
    1 maja 2015 o 19:31

    mocak wygląda beznadziejnie.

  7. ~Andrzej
    1 maja 2015 o 19:56

    też Tylko co tak śmieszy polskich lekarzy? http://www.almoc.pl/img.php?id=3294

  8. ~Artur
    1 maja 2015 o 20:32

    Miałem kiedyś hopla na punkcie politycznie poprawnego, modnego, godnego zazdrości, znaminującego moją pozycję społeczną, postępowe poglądy i tolerancję dla wszystkich i wszystkiego trawnika jak z obrazka: równiutko przystrzyżonego, idealnie zielonego, bez żadnego chwasta i, broń Boże, kreciego kopca! Przeszło mi dwa lata temu, kiedy kupiłem trzy ule z pszczołami. Od tego momentu zacząłem innym okiem patrzeć na te wszędobylskie kalające zieleń mojego trawnika żółte mniszki i wszędobylską koniczynę przerastającą wrednie mój super gazonik zrodzony z idealnie dobranych mieszanek nasion. Przestałem biegać ze szlauchem reanimując każde słabnące źdźbło, przestałem co tydzień zrównywać mój trawnik do przepisowej wysokości 3,5 cm. Pozwalam plenić się mniszkowi, a gdy kret zostawia swój kopczyk, rozgarniam ziemię i od raz dosiewam w nią koniczynę – koniczyny nigdy za dużo. Dzięki pszczołom zrozumiałem, że nie musi być pozbawioną duszy zieloną połacią, ale może kipieć życiem i odwdzięczać się słodkim miodem za pozostawianie go w stanie żywiołowej bujności. Swój miodzik – cudowna sprawa. A gdy do kogoś przemawiają bardziej pieniądze, to podaję, że dziesięcioarowy trawnik złożony głównie z mniszka może dać 30 kg miodu, czyli około tysiąc zł. A gdy po mniszku pozwolimy kwitnąć koniczynie…. O pyłku nie wspomnę:)

    Oczywiście nie wszędzie da się założyć malutką choćby pasiekę i nie każdy będzie miał na nią czas i ochotę. Ale nawet gdy nie zależy nam na miodzie i pszczołach, warto dać pożyć tym wszystkim mniszkom i koniczynom. O ileż bardziej cieszą oko niż ta monotonną nudna zieleń trawy!

    • ~ogrodniczka
      2 maja 2015 o 07:53

      Panie Artur – kocham Pana :)) !!!

      • ~kicia
        2 maja 2015 o 08:11

        Ja także!

      • ~xxxx
        2 maja 2015 o 09:02

        :-)))))))))))))))

    • 2 maja 2015 o 11:17

      W moim ogrodzie, gdzie czas leniwie leci, kot śpi na skalniaku w miękkim rozchodniku w najbardziej nagrzanym miejscu a piesek wyleguje się w cieniu modrzewia. Ja sama siadam z książką i delektuję się każdym słowem co chwilę ukradkiem spoglądając na ogródek. Ptaszki, owady, wieczorem ropucha spacerkiem wędruje do oczka z kaczeńcami. Raz w tygodniu poświęcam 2-3 godziny pracy. To wystarcza aby ogród o powierzchni 100m2 był zadbany ale nie do przesady. Na wiosnę sadzenie pelargoni na tarasach i begoni w rabatach oraz dalie. Sianie maciejki, astrów, cyni. Na jesieni sadzenie cebulek tulipanów, hiacyntów, gradiolii. Ogród moze być bardzo pozytecznym uzupelnieniem codziennej monotoni pełnej obowiązków. Do ogrodu idę z przyjemnością i wtedy inne prace nie wydaja mi się tak uciążliwe. Miód bardzo lubuimy wszyscy w domu i zjadamy go ok. 5-7kg w roku. Na święta obowiązkowo pierniki na miodzie z pasieki.

  9. ~buka
    1 maja 2015 o 20:48

    A ja pozwoliłam mojemu trawnikowi przekształcić się w łączkę. Zielona łączka z koniczyną, mniszkiem, fiołkami w cienistej częsci, dąbrówką i innymi jeszcze drobiazgami. Jest piękna, naturalna i przyjazna owadom. Koszę ją trzy razy w sezonie. Wystarczy.

    • ~nn
      2 maja 2015 o 09:00

      ….i przypomina „babciny” ogród. Pachnie dzieciństwem:-))))

  10. ~polo
    1 maja 2015 o 21:46

    chołota dorwała sie do wladzy, brak jest elementarnego poczucia estetyki, wrażliwości i więzi z przrodą, ala tej chołoty, golizna, beten, asfalt, wyjałowiony trawnik to szczyt elegancji, szkoda mi tych ludzi wyprutych ze wszystkiego co piekne

    • ~jan
      1 maja 2015 o 22:10

      ta chora wladza dala ci możliwośc pisania chorych komentazy,tyle jestes wart!!!!

    • ~tomeksss
      1 maja 2015 o 23:37

      A ja mam wrażenie, że czasem to hołota dorywa się do pisania komentarzy i nawet nie wie, jak się prawidłowo pisze wyraz hołota.

    • ~Lila
      2 maja 2015 o 08:10

      W porządku, tylko…. HOŁOTA, nie chołota!!!!

    • ~Beata
      2 maja 2015 o 10:31

      Człowieku co Ci to daje , ze obrazasz innych?zastanow sie czasami 100 x zanim raz cos głupiego napiszesz.Odgryz sobie lepiej jezyk

  11. ~k
    1 maja 2015 o 22:32

    każdy medal ma dwa końce. od frontu mam podjazd i w zeszłym roku położyliśmy na około niego własnie folię i iglaki, przysypane grubo korą, wygląda to super. wielu sąsiadó stosyje podobne rozwiązania na podjazdach.wygląda to lepiej niż wybetonowane podjazdy, a kostka jest bardzo droga. my położyliśmy to i z oszczędności i ze względów praktycznych. z tyłu domu mamy za to ogród i próbujemy wychodować ładna trawę,

    • ~nn
      2 maja 2015 o 08:59

      I jest plus takiego rozwiązania. Za korę nie zapłacisz podatku. Kostka jest obłożona haraczem urzędniczym.

  12. ~dorrotka
    2 maja 2015 o 09:03

    Ochotnica to kuriozum, zubożyli postrzeganie przestrzeni publicznej do maksimum. Nie można jednak stosujących agrowłokninę odsądzać od czci i wiary. Sama staram się jej unikać, ale są miejsca, gdzie ciężko byłoby się bez niej obejść. Zastosowałam ją pod żywopłotem z tuj i na klombie obsadzonym kwitnącymi krzewami. To miejsca, gdzie koszenie trawy jest niemożliwe, a po wysypaniu kolorową korą tworzą barwne akcenty w ogrodzie.

    • ~hejk
      2 maja 2015 o 11:08

      no tak, ale ta agrowłówknia wcześniej czy później popęka i i tak Ci swię tam ten klomb zachwaści. Albo pomiędzy korę wpadnie trochę ziemi i już coś tam wykiełkuje, z dziur – tych na iglaki zrobionych, wyrosną paskudne chwasty z korzeniami pomieszanymi z korzeniami iglaków (chwasty cwane są). To kwestia kilku lat, żebyś miała chwastowisko na klombie.

  13. ~Południca
    2 maja 2015 o 09:33

    Ludzie zastanówcie się po co w ogóle macie ogrody. Po co w ogóle trawnik, po co agrotkaniny? PO CO na miłość boską???? Ogród to Wasza szansa na codzienny kontakt z przyrodą. ŻYWĄ. Nie wiem kto wymyślił, że każdy metr ziemi trzeba koniecznie urządzać na sztancy zdjęć z katalogów. To samo jest z przestrzenią miejską. Nie wszędzie musi być wszystko pod linijkę i nie wszystko musi być wymiatane z parków. Obecne ogrody to pustynie ze sztuczną zielenią. Tylko czekam, jak w ogrodach wylądują sztuczne kwiaty i kilkumetrowe sztuczne drzewa „made in China”. Na moim snobistycznym osiedlu nie ma ptaków, nie ma nietoperzy, nie ma ryjówek (zanim zaczęło się urządzanie ogrodów było ich mnóstwo), nie ma motyli, bo wszyscy poza może 2-3 osobami na około 500 domów latają z kosiarkami i opryskiwaczami. Mszyca? Trucizna. Stokrotki? Kolejna trucizna. Kilka komarów? Oprysk całego ogrodu raz na tydzień i presja na burmistrza, by zrobił to samo na terenach należących do gminy (efekt – nowy na tym terenie gatunek komara, wyraźnie odporniejszy na chemię). Mało kto myśli o tym, że kosiarka skutecznie przemieli chrząszcze drapieżne i jaszczurki, nie da żyć ssakom owadożernym, ale nie zaszkodzi guniakom, którym smakują korzenie… Iglaczek brązowieje? 5 preparatów po kolei (iglaczek w rzeczywistości zbrązowiał, bo miał za dużo słońca, nikt w sklepie nie powiedział, że ten gatunek za młodu jest wybitnie cieniolubny i posadzenie go na spalonym słońcem miejscu to nie jest dobry pomysł…). Preparaty nie pomogły, za to wytruły pożyteczne grzyby z gleby. A że na chodnikach pojawiały się martwe pszczoły, trzmiele i ptaki? Że pędraków coraz więcej mimo lania trucizn na trawnik? Że każdy kolejny pojaw szkodników jest bardziej masowy? No nie wiadomo, dlaczego. Kosmici to zrobili. Ryk kosiarek i podkaszarek co tydzień (działki są małe, w weekend jednocześnie potrafi pracować 15 maszyn – hałas jak na lotnisku). Zastanówcie się moment. Po co sprowadzacie rośliny wymagające bezustannej opieki i wrażliwe na wszelkie możliwe patogeny? NAPRAWDĘ tego właśnie chcecie? Trucia się? Harówki? Często tylko po to, by zaimponować znajomym. Nawet tzw. ogród kuchenny może być niemal bezobsługowy i przyjazny naturze, jeśli dobrać odpowiednie odmiany i autentycznie zrezygnować z chemikaliów. I może być piękny. Nie wiem, skąd wzięło się przekonanie u naszych profesjonalnych ogrodników i speców od krajobrazu, że warzywnik musi być brzydki. Po inspiracje idźcie do lasu obok, a nie producentów, którym zależy tylko i wyłącznie na tym, byście wracali do sklepu jak najczęściej i zostawiali tam kasę. Zastanówcie się, czy „chwasty” rosnące w Waszej okolicy nie są czasem piękniejsze od Waszych roślin z rabaty. Osobiście zamiast tuj posadziłam porzeczki czerwone (odmiana odporna na choroby), zamiast oklepanej forsycji stary dobry dereń, zamiast kwiatów pod porzeczkami poziomki itp. Na ¼ działki „chwastowisko” zostawiłam. Moje kocanki piaskowe, które tu rosną „od zawsze” wyglądają piękniej niż wypielęgnowany trawnik za płotem. Do tego nie trzeba ich podlewać, kosić, nawozić i można je wykorzystać (mam osobę w rodzinie chorą na wątrobę, kocanki ma przepisane jako jedno z ziół przez lekarza). Na wilgotniejsze miejsce sprowadziłam wiązówkę, kozłek lekarski, nawłoć pospolitą, tojeść rozesłaną itp. – wszystko z pobliskiego pobocza. Darmo. Ekspansywne? Wszystkie mniej więcej tak samo. I pod względem estetyki niczym nie ustępują roślinom zakupionym u ogrodnika. Znam tylko jedną osobę która po latach walki z podagrycznikiem wreszcie doszła do wniosku że trzeba go zostawić i przestać walczyć o trawnik w tym miejscu. Podagrycznik wygląda po prostu piękniej, do tego może wylądować na talerzu. A teraz ta osoba się zastanawia, po co tak długo się męczyła. Macie kwaśną glebę? Mchy zarastają Wam trawnik bo gleba za kwaśna? A dlaczego nie posadzić jagód i wrzosu zamiast to wszystko pracowicie przekształcać? Wcale nie mam na myśli borówki wysokiej. Zebrać owoce z lasu, rzucić do gleby. I zapomnieć. Wcale nie jest takie oczywiste – jak najwidoczniej duża część ludzi uważa – że trawnik jest „piękny”. Nie wszyscy mają taki sam gust. A pech polega na tym, że ludzie uwielbiający przesadny porządek lubią narzucać swój sposób myślenia innym. Mnie się wygolone trawniki nie podobają i wcale nie jestem jakimś wyjątkiem. Mają sens na boisku piłkarskim i przed Pałacem w Wilanowie, a nie w każdym możliwym miejscu. Przecież te współczesne trawniki po skoszeniu nawet nie raczą pachnieć sianem, resztki przeznaczone na kompost nieziemsko śmierdzą. Nie widzę sensu walki z koniczyną, rzeżuchą czy stokrotkami. To jest jakieś zbiorowe szaleństwo. Nawet skrzyp polny to cenne zioło i skuteczny „środek ochrony roślin”. Opamiętajcie się. A przede wszystkim nie przyjmujcie za pewnik, że jak się coś Wam podoba, to z całą pewnością podoba się wszystkim.

    • ~Aga
      2 maja 2015 o 10:42

      Bardzo, bardzo mądre słowa. Szkoda, że tak mało jest ludzi myślących podobnie:(

    • 2 maja 2015 o 11:03

      Wspaniałe słowa. Popieram każde zdanie.

    • 2 maja 2015 o 11:04

      Nic dodać nic ująć! Roslinność powinna być dostosowana do klimatu, a to, że niektóre odmiany łatwo się przystosowują do naszego umiarkowanego klimatu to nie znaczy że slużą one innym naszym rodzimym roslinom. Z czasem moga byc roslinnością tzw. inwazyjną i zadusić nasza roslinność, charakterystyczną dla regionu Polski. Moja trawa pelna jest innej roslinności i pięknie wygląda trawnik jak zakwitnie w nim koniczyna czy inne drobne kwiatuszki. Lubię rano wstać i wyjrzeć przez okno. To najlepsza terapia na „poranną depresję”, zwłaszcza jak niebo jest pochmurne i pada deszcz. Notabene tak bardz potrzebny roslinkom do życia. nam ludzom też.

    • ~Johny B. ze Śląska
      2 maja 2015 o 11:17

      Zgadzam się w 100% 🙂 mądre spostrzeżenia oby było więcej takich spojrzeń na ten świat

  14. ~Ofek
    2 maja 2015 o 10:15

    https://www.google.co.uk/maps/@53.531891,-1.102861,3a,75y,352.89h,79.11t/data=!3m4!1e1!3m2!1sJGtkw0cPmLDOdJGXN6N31w!2e0

    Mieszkam za granica, zobaczcie okolice w ktorej mieszkam. Bez tej zieleni bylo by szaro i ponuro… do tego zroccie uwage iz to jest w miescie. W Anglii w wiekszosci miejsc jest duzo zieleni.

  15. ~hejk
    2 maja 2015 o 11:15

    Agrowłóknina nie jest praktyczna. Ci, którzy myślą, że robią/zrobili rabat, klomb na lata, który będzie na zawsze atrakcyjny i nie wymagał pracy to są w błędzie. Agrowłówknina pęka, agrowłówknina się rozłazi, zsuwa mimo zabezpieczeń, mrozy, deszcze swoje robią. Rośliny posadzone mogą z jakichś przyczyn uschnąć, albo nie rosnać tak jak by się chciało, będzie trzeba się nimi zajać, wlezą pod agrowłókninę ryjówki, zadowolone z zabezpieczenia przed mrozem, zjedzą korzenie, wtedy wszystko trzeba będzie rozkopać i zacząć od nowa. Zamiast po prostu regularnie co pewien czas plewić i kosić co kilka lat remont generalny.

    • ~Południca
      2 maja 2015 o 16:07

      Ryjówki są owadożerne. Zieleniną raczą się tylko w ostateczności, do tego raczej skonsumują jakieś nasiona czy owoce.

  16. ~Andrzej
    3 maja 2015 o 19:54

    Dziś na działce uprawiam uparcie, by mieć na żarcie a nie myśle o wojence … http://www.almoc.pl/img.php?id=3386

  17. ~greg
    8 czerwca 2016 o 11:16

    Ja również jestem za tym żeby nie każdy centymetr ziemi był dostosowany do nas. Natura rządzi się swoimi prawami. Natomiast jestem zwolennikiem koszenia trawy. Koszę kosiarką od Hortmasz.pl http://www.hortmasz.pl/eShop/ItemDetails.aspx?iid=36807 , która posiada duży, pojemny kosz na trawę. Zabudowana plastikiem górna część ogranicza ilość kurzu i zanieczyszczeń na mnie, dolna parciana zapewnia elastyczność i maksymalny przepływ powietrza dla lepszego napełnienia. Kosz wyposażony w wizjer napełnienia. jest super! Polecam Sprawdźcie sami

  18. 15 lipca 2017 o 16:50

    Wyczerpujesz temat w całości

  19. 19 września 2017 o 04:09

    blog pierwsza klasa

Skomentuj ~Mikołajka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *