Nie auto, nie rower, nie MPK – to co? Na rolkach przez Kraków!

Jakiś czas temu pisałem o „Gorączce piątkowej nocy” – paryskich nocnych przejazdach na rolkach przez miasto (Pari Roller – Gorączka piątkowej nocy). Polskie miasta, na szczęście, w kwestii organizacji takich imprez nie pozostają w tyle. Może przejazdy nie są tak częste jak w Paryżu, może rolkarzy jest nieco mniej, może kierowcy oczekujących aut są mniej wyrozumiali… Ale co z tego? Ważne, że komuś się chce organizować takie spotkania, że inicjatywa rozwija się z roku na rok, że gonimy duże zachodnie miasta także w tym względzie.

Ale od początku. Pierwsza tego typu impreza w Krakowie zorganizowana była 5 lat temu i wzięło w niej udział około 160 osób. Niby niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć. Cztery lata temu uczestników było już dwa razy tyle. Przez kolejne dwa lata frekwencja wynosiła od 300 do 800 rolkarzy. W zeszłym roku było jeszcze lepiej, bo przekroczona została magiczna liczba 1000.

Kraków, Rolki i My

Po czterech latach imprezy z cyklu „Kraków, Rolki i My” na stałe wpisały się w życie Krakowian. Kilka razy w roku, w czwartkowe wieczory, miłośnicy rolek spotykają się na krakowskich Błoniach by pokonać wspólnie około 25 kilometrów po ulicach, specjalnie zamkniętych i udostępnionych właśnie dla rolkarzy. Organizatorem jest Robert Dracz, występujący w imieniu Krakowskiego Klubu Sportów Wrotkarskich „KRAK”.

Robert Dracz na co dzień prowadzi serwis sprzętu sportowego w Rotundzie, można go też często spotkać na alejkach przy Błoniach, gdzie uczy jazdy na rolkach. Wyróżnia się rolkami z wyjątkowo dużymi kółkami. Jak się okazuje, nieraz mijaliśmy się jeżdżąc wokół Błoń. Tak, Kraków jest mały… Tym razem spotykamy się w Rotundzie, czyli blisko Błoń – rolkowego centrum Krakowa.

– Inicjatorem nocnych przejazdów jest Krakowski Klub Sportów Wrotkarskich „KRAK” – opowiada Robert Dracz. – W rzeczywistości ja zajmuję się tym osobiście. Zgłaszam przejazd do Urzędu Miasta jako zgromadzenie, czyli obowiązują nas przepisy, jakbyśmy byli demonstracją. Pięć lat temu chcieliśmy nasz pierwszy przejazd zgłosić jako imprezę. Natknęliśmy się na głupie przepisy. Po pierwsze musieliśmy zapłacić za wykorzystanie deptaków i ulic, po których jeździliśmy. Po drugie, musieliśmy odebrać teren, na którym miała odbyć się impreza, a następnie zdać ten teren (na przykład pod względem czystości). Cztery lata temu odkryliśmy furtkę i zgłosiliśmy imprezę jako zgromadzenie. Dzisiaj wszyscy w Polsce tak to robią, i Katowice, i Warszawa. Wtedy nas to nic nie kosztuje. Zgłoszenia dokonuje się w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta. Na początku trochę krzywo na mnie patrzyli, ale teraz się już przyzwyczaili i z uśmiechem mnie witają. W zgłoszeniu piszę, że poproszę o ochronę Policji. W ten sposób odpada problem zabezpieczenia imprezy, bo Policja jest zobligowana do ochrony zgromadzeń.

Na początku podeszli do tematu bardzo poważnie – Policja dużo sił zaangażowała. A teraz, po kilku latach jest tak, że wystarczą dwa radiowozy, trzy lub cztery motocykle, a resztę trasy zabezpiecza Yellow Team – czyli nasza obsługa. Wydział Zarządzania Kryzysowego i Policja znają już nas i widzą, że spotykamy się nie po to by rozrabiać i niszczyć, tylko jedziemy przez miasto dla fanu. Wszystko przebiega w sposób kulturalny i normalny, więc mają do nas zaufanie – dodaje.

Robert Dracz przygotowuje odpowiednie zgłoszenie, a także trasę, którą mają pokonać rolkarze. Jest ona za każdym razem inna. Chodzi o to, by odpowiadała przewidywanej ilości rolkarzy, a także, żeby była atrakcyjna. A drogi, jak wiadomo, w Krakowie są różne. Czasami nawet autem ciężko jest przejechać z powodu dziur, nie wspominając o niewspółmiernie mniejszych kółkach rolek. Główne trasy są lepsze, bo z reguły mają dobrą nawierzchnię, z bocznymi bywa różnie. Jako organizator, każdą trasę wcześniej testuje na rowerze, czasem po takim przejeździe konieczne jest wprowadzenie korekt.

rolki-01

Trasa przejazdu z 9 października 2014 roku. 26.9km w 2:31 czyli średnio 10.6km/h (w tym postój + stonoga).

– Raz w moim zgłoszeniu zaproponowałem przejazd Alejami pod prąd – opowiada dalej Robert Dracz. – Chciałem żebyśmy wyjechali z ul. Ingardena, przejechali kawałek Alejami i skręcili potem w Reymonta. Na początku urzędnik ogromnie się dziwił.  Dla mnie to nie miało żadnego znaczenia, bo przecież dany odcinek i tak jest całkiem zamknięty dla ruchu. Dla zachowania formalności urzędnik musiał trasę uzgodnić z Policją. Policja zgodziła się bez problemu, bo logicznie było przejechać pod prąd ten mały kawałek, a nie zamykać całe Aleje wraz z agrafką, na której musielibyśmy nawrócić.

rolki-02

Czoło kolumny, aleja Focha w Krakowie. Fot. Katarzyna Sterecka.

Jak się okazuje, wybrana forma prawna przejazdu jest dla organizatora dość korzystna. Mimo że w pierwszej chwili może nieco śmieszyć, bo przecież wydarzenie sportowe ma niewiele wspólnego ze zgromadzeniem lub demonstracją… Przepisy o zgromadzeniu są korzystne, bo w „pakiecie” organizator dostaje pewne usługi, za które w innym trybie organizacji takiej imprezy musiałby zapłacić. Głównie chodzi o ochronę, czyli o Policję i Straż Miejską. Problem pojawia się przy jakichkolwiek dofinansowaniach, szczególnie tych oferowanych przez Wydział Sportu Urzędu Miasta, który nie może przecież sponsorować i finansować demonstracji. Mimo to, na razie formuła się nie zmieni. Korzyści wciąż jest więcej.

Ze strony organizatora w przejeździe bierze udział około 20-30 osób, to tak zwany Yellow Team. Część z nich to członkowie KKSW „KRAK”, a reszta to wolontariusze. W obsłudze jeżdżą naprawdę dobrzy rolkarze, którzy nie tylko chcą się przejechać, ale także pomóc. Muszą też jeździć szybciej niż inny, co chwilę nadganiając i przemieszczając się z końca na czoło kolumny.

rolki-03

Yellow Team – obsługa przejazdu. Fot. Katarzyna Sterecka.

– Czas na jaki blokujemy drogę zależy od ilości uczestników – kontynuuje Robert Dracz. – W 2014 roku liczba wahała się pomiędzy 500 a 1000 osób. Jeżeli liczymy czas jaki mija pomiędzy pierwszym a ostatnim rolkarzem, to przy 500 uczestnikach jest to około 3 minut, przy tysiącu pewnie już więcej niż 5 minut. Ale zawsze jest mniej niż 10. Wniosek? Dla kogoś, kto chce przeciąć trasę przejazdu w poprzek przymusowy postój trwa kilka minut, nieco gorzej mają Ci, którzy jadą tą samą trasą co my. Obserwowałem kilka razy większe skrzyżowania w mieście, np. Rondo Matecznego, a także skrzyżowania na Alei Pokoju. Korki które my tworzymy są niczym w porównaniu z korkami, które tworzą się codziennie o godzinie 16.00. Czasami ktoś może mieć pecha i te kilka minut to dla niego dużo, ale generalnie korki przez nas powodowane to sprawa pomijalna. Raczej spotykaliśmy się z dobrym przyjęciem na ulicach. W Warszawie podobno bywa gorzej, bo blokują drogi na dłużej, a to z tego powodu, że jedzie ich 2-3 tysiące. Czasami podobno bywało ostro. W Krakowie sporadycznie zdarzają się tacy, którzy chcą na siłę wjechać w zablokowany teren. Dużo większe problemy ma w tym względzie Masa Krytyczna, ale oni jadą w piątek o 18.00. A na dodatek ich inicjatywa ma charakter roszczeniowy, oni walczą o ścieżki rowerowe. My też chcemy pokazać, że jest nas dużo, że przydałaby się poprawa infrastruktura dla rolkarzy, ale główne założenie, to dobra zabawa.

rolki-04

Przejazd tunelem przy Dworcu Głównym. Fot. Katarzyna Sterecka.

Znamy już kulisy organizacyjne przejazdu. A jak taka impreza jest odbierana przez samych uczestników?

– Logistyka jest na pięć plus – mówi Katarzyna Dolińska, pięciokrotna uczestniczka nightskatingu organizowanego przez KKSW „KRAK”. – Chapeau bas dla organizatorów, którzy zabezpieczają przejazd wraz z wolontariuszami i Policją na motocyklach. Ciągle jestem pod wrażeniem tego, że można to zrobić tak sprawnie.

Podobnie wypowiada się inna uczestniczka imprezy, Katarzyna Sterecka: – Trasa jest dobrze zabezpieczona, przy wypadku od razu ktoś pomaga, jest robione profesjonalne badanie, zawsze bandaż, plasterek, opaska, ewentualnie organizowany jest transport do szpitala.
Mateusz Koziołek także chwali organizację: – Byłem na razie raz i dla mnie wszystko było ok, bezpieczeństwo zapewniała Policja, wszystko dobrze oznakowanie, uczestnicy otrzymywali jasne informacje przez głośniki… Jak na imprezę na ponad 600 osób, to nie można mieć żadnych zarzutów.

Tomasz Milowski potwierdza: – Impreza była super, choć może trochę za szybkie tempo, gdybyśmy jechali wolniej, można by spokojnie pozdrawiać ludzi, a nie tylko patrzeć pod nogi.

Poza Policją, trasą przejazdu jedzie także karetka lub karetka z motocyklem ratowniczym. Rolki są jednak dużo bardziej „wywrotnym” sportem niż na przykład rowery. Zdarzają się przypadki, że dzieje się coś więcej niż tylko otarcia.

Promocja nightskatingu

KKSW „KRAK” do rolkarzy dociera głównie przez facebooka i poprzez znajomych. Inne media są mniej skuteczne, więc organizatorzy skupiają się na portalach społecznościach. Czasami o inicjatywie można też usłyszeć w radio, podczas wywiadów z organizatorem i audycji o rolkach. Takie programy mają też na celu informowanie o trudnościach na drogach, które mimo że nie są jakieś gigantyczne, to ich istnieniu zaprzeczyć nie można.

Na przykład Katarzyna Dolińska na swój pierwszy nightskating trafiła zupełnie przypadkiem. Pewnego czerwcowego wieczoru spontanicznie wybrała się na rolkach na Błonia z zamiarem zrobienia dwóch okrążeń. W pewniej chwili natrafiła na sporą grupę rolkarzy… Dołączyła się i do domu wróciła po przejechaniu 24 kilometrów po krakowskich ulicach.

Dla kogo jest impreza?

Dla każdego! Wystarczą podstawowe umiejętności rolkarskie, to znaczy skręcanie i hamowanie. Ta druga umiejętność oczywiście jest najważniejsza: trzeba mieć hamulec i umieć go użyć, ewentualnie opanować jakakolwiek inną technikę zatrzymywania się np. ustawienie rolek w literę „T”. Katarzyna Dolińska podkreśla, że w nightskatingach biorą udział osoby w każdym wieku i o bardzo różnym poziomie umiejętności, a także, że najważniejsza jest dobra zabawa i życzliwość dla innych uczestników, a tego nigdy nie brakuje.

Kierowcy i ich reakcje

To nieco drażliwy i delikatny temat, bo w Krakowie, jak i w innych miastach, konflikty pomiędzy różnymi użytkownikami dróg, chodników, deptaków i ścieżek rowerowych są i pewnie zawsze będą. Ponieważ jednak jest to czwartek i dość późna pora, to nie ma jakiś większych problemów. Tak przynajmniej twierdzą organizatorzy i uczestnicy… – Raz pojawił się konflikt – przyznaje Robert Dracz. – To było wtedy, gdy rozłożyliśmy się na dłużej na przy wiadukcie na Opolskiej. Zdarzyło się złamanie ręki i musieliśmy rannego opatrzyć. Drugi incydent miał miejsce na ostatnim przejeździe. Jakiś kierowca włączył się w dyskusję na facebooku… i dość wulgarnie komentował.

Wspomniane komentarze odnalazłem i rzeczywiście nie nadają się do zacytowania w oryginalnej postaci. – Ooo, napinacze się pojawili – tak jeden z miłośników rolek podsumował pojawianie się wulgarnych wpisów. Oburzony kierowca skarżył się na utratę „aż” 15 minut. Wszystko przez rolkarzy. Te 15 minut – i tu trzeba przyznać rację organizatorowi przejazdu – to raczej nie dużo, w porównaniu z długimi godzinami spędzonymi w korkach spowodowanych zbyt dużą ilością samochodów na ulicach…

Tomasz Milowski, który w krakowskich przejazdach brał udział już dwa razy, twierdzi, że generalnie odbiór jest pozytywny, przechodnie przybijają „piątki”, kierowcy machają. Ale podobno gdzieś spotkał się także z filmikiem nakręconym w Katowicach, w którym jakiś – jak to określił Tomasz Milowski – malkontent się wypowiadał, że rolkarze blokują ruch.

rolki-05

Jazda po torach tramwajowych wymaga szczególnej ostrożności. Fot. Katarzyna Sterecka.

rolki-06

Ostre podjazdy i zjazdy to najtrudniejsza część trasy. Fot. Katarzyna Dolińska.

Katarzyna Sterecka zwraca uwagę na potrzebę wczesnego i precyzyjnego informowania o utrudnieniach. Szczególnie w radiu. Takie ostrzeżenia mogą bardzo pomóc, bo dzięki nim można zaplanować sobie przejazd autem przez miasto inną trasą albo o innej godzinie. – Piesi reagują zazwyczaj bardzo entuzjastycznie – mówi Katarzyna Sterecka. – Krzyki, wiwatowanie, brawa, przybijanie „piątki”, zdjęcia, częste pytania „z jakiej to okazji?”, „czy można się dołączyć?”. Ale zdarzają się też szaleńcy, którzy chcą koniecznie przebiegać przez jadący tłum, bo bardzo im się śpieszy. Gorzej jest z kierowcami. Zdenerwowani, sfrustrowani, że muszą długo czekać…

Katarzyna Dolińska natomiast kierowców odbiera inaczej. – Jest lepiej, niż sobie to wyobrażałam – mówi. – Większość kierowców uśmiecha się z zaciekawieniem. Trzeba dodać, że zamknięcie ruchu na potrzeby imprezy w danym miejscu trwa krótko, no i w godzinach, kiedy nie ma korków. Najbardziej entuzjastycznie i spontanicznie reagują obcokrajowcy. Mam nadzieję, że za parę lat taką pozytywną energią zarażą się wszyscy Krakowianie!

Kto finansuje krakowski nightskating?

Impreza dla uczestników jest darmowa. Organizowana jest przez pasjonatów i dla pasjonatów, a wydatków jest de facto niedużo. Głównym kosztem jest poświęcony czas organizatorów, ale bez przysłowiowych kilku złotych takiej imprezy zorganizować się jednak nie da. Dlatego na prośbę Roberta Dracza zachęcam wszystkich, którzy mają takie możliwości, o wsparcie finansowe KKSW „KRAK”. Może ktoś z czytelników byłby zainteresowany nawiązaniem współpracy i sponsorowaniem nightskatingu? Każda pomoc jest mile widziana, ale kluczowe jest opłacenie opieki medycznej. – Chcielibyśmy, aby finansowanie pochodziło z miasta – podkreśla Robert Dracz – ale w tej formule w jakiej teraz funkcjonujemy, jest to nie możliwe. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest finansowanie pochodzące albo z naszej kieszeni, albo od sponsorów.

Rolki na co dzień

– Znam mnóstwo osób, które z przyjemnością przesiadłyby się z auta na rolki w drodze do pracy – mówi Katarzyna Dolińska. – Brak ciągłości tras możliwych do pokonania skutecznie nas zniechęca. Myślę, że warto o tym myśleć w kontekście zmniejszenia ruchu samochodowego w Krakowie.

Brak ciągłości tras to nie jedyny problem. Same przepisy i infrastruktura zupełnie nie są przygotowane na zwiększającą się liczbę rolkarzy. Potwierdza to Michał Pyclik, rzecznik ZIKiTu, mówiąc, że w Krakowie „raczej nie ma” żadnych oznakowanych ścieżek dla rolkarzy, że rolkarz z punktu widzenia przepisów jest pieszym, i że jedyna infrastruktura, która rzeczywiście powstaje to skateparki. Te ostatnie świetnie, że są będą, ale nie pomogą w przemieszczaniu się na rolkach przez miasto i nie każdy rolkarz z nich skorzysta.

Rolkarz to pieszy. Nawet jeżeli wydaje się nam to dziwne, to na razie tego nie zmienimy. Potwierdza to mł. asp. Barbara Oskwarek, Policjantka Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, mówiąc: – Jadących na rolkach traktuje się jako pieszych zgodnie z definicją Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku Prawo o ruchu drogowym „pieszy to osoba znajdująca się poza pojazdem na drodze i niewykonująca na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieka osoby dorosłej”.

Konsekwencji wynikających z faktu, że według prawa rolkarz to pieszy, jest sporo. Po ścieżkach rowerowych jeździć nie wolno i grozi za to mandat. Gdy mimo to rolkarze decydują się na jazdę po ścieżkach, narażają się rowerzystom, którzy przecież nie chcą „pieszych” na swoim terenie. Pozostają chodniki, które, po pierwsze, są nierówne, a po drugie są przeznaczone dla tych „prawdziwych” pieszych. Jazda po chodniku to prosta droga do kolejnego konfliktu, tym razem z tymi prawdziwymi właśnie…

Najlepsze dla rolkarzy są ciągi pieszo-rowerowe, tam mogą jeździć zgodnie z prawem. Ewentualnie, trasy takie ja te, które wytyczone są wałami wiślanymi. Przy wjeździe stoi zakaz ruchu, który nie dotyczy rowerów. W praktyce oznacza to, że ścieżka przeznaczona jest dla rowerów i pieszych, czyli także dla rolkarzy.

Z opuszczonymi spodniami i z wytartymi kolanami?

Rolkarz niektórym kojarzy się z młodym gościem z opuszczonymi spodniami i wytartymi kolanami. Jednak rolki to nie tylko skejci. Rolki stają się sportem masowym. Czas najwyższy, aby ten sport i ta grupa społeczna zaistniała w świadomości społecznej. Potencjał nocnych przejazdów jest ogromny, a tysiące ludzi może aktywnie i z wielkim uśmiechem na ustach spędzać czas.

rolki-07

„Stonoga” na Rynku w Krakowie, na zdjęciu arkady Sukiennic. Fot. Katarzyna Sterecka.

– Żeby nasze przejazdy uatrakcyjnić, to krąg ludzie zaangażowanych powinien być jak największy – podsumowuje Robert Dracz. – Przebrania, przejazdy tematyczne, odwiedzanie ciekawych miejsc. Pomysłów mamy naprawdę sporo. Do zrobienia jest wciąż wiele, dlatego zapraszamy do współpracy wszystkich chętnych, a także sponsorów chętnych nas wesprzeć.

A więc do zobaczenia w przyszłym sezonie, koniecznie z rolkami na nogach! Już teraz wiem, że nocne przejazdy na rolkach będą miały najwyższy priorytet w moim kalendarzu. A w Waszych? I oby było nas jak najwięcej!

  22 comments for “Nie auto, nie rower, nie MPK – to co? Na rolkach przez Kraków!

  1. ~Andrzej
    18 stycznia 2015 o 17:18

    teraz pewnie w Polsce to karierę zrobi – http://www.almoc.pl/img.php?id=2651 weź Udostępnij znajomym niech Oni tez mają szanse…

  2. ~Krakus
    19 stycznia 2015 o 11:07

    „by pokonać wspólnie około 25 kilometrów po ulicach, specjalnie zamkniętych i udostępnionych właśnie dla rolkarzy.” Czyli kolejna grupa oszołomów (po rowerzystach) która w imię swoich fanaberii blokuje i paraliżuje Kraków…… A policja, zamiast walic mandat za mandatem jeszcze ich chroni. Paranoja…….

    • ~jack
      19 stycznia 2015 o 13:51

      Jesteś paranoikiem? Wszystko Ci przeszkadza? Jeszcze podpis Krakus! Pewnie Proszowic, albo z Radomia tłoku nie nazywaj się Krakusem.

      • ~Krakus
        19 stycznia 2015 o 16:38

        Mieszkam przy ulicy Syrokomli, jeśli coś ci to mówi, słoiku z zadupia!!!

    • ~MarcinB
      19 stycznia 2015 o 14:54

      Krakusie , czytałeś tekst ?mam wrażenie że nie !!!szkoda słów na takich jak Ty

      • ~Krakus
        19 stycznia 2015 o 16:39

        Wzajemnie, Marcinku, wzajemnie. Wróc lepiej do swoich zabaw roleczkami, rowerkami i innych równie „poważnych” rzeczy, dzieciaku!!

        • ~so many possibilities
          19 stycznia 2015 o 23:48

          Z pewnością prawdziwy i niepowtarzalny krakusku wrócimy do naszych roleczek. Przynajmniej z tego wzgledu, że dają Nam mnóstwo frajdy i wymagają więcej zaangażowania niż bezmyślne siedzenie tyłkiem w kawałku blachy na 4 kółeczkach i wożenie się – króla i władcę, któremu (oczywiście każdy inteligentny wie, że mylnie) wydaje się wyłączna należność użytkowania krakowskich (i nie tylko) ulic. Odsyłam do lektury w celu zdobycia informacji kto może poruszać się po ulicach (wiem, to wymaga więcej wysiłku niż włożenie kluczyka do stacyjki i jego przekręcenie, ale może uda ci się jakoś do tego zmotywować, jestem z tobą!). To, że po polskich drogach poruszają się w zdecydowanej większości samochody nie oznacza, że są jedynymi uczestnikami ruchu. Nie raz ani nie dwa (jakbyś pewnie to ujął) „stałem i marnowałem czas przez takich oszołomów” i nigdy nie wpadło mi na myśl, żeby z tego powodu się irytować, ale pewnie (jak w twoim przypadku) jak się nie jeździ chociażby alejami około godziny 15 tylko rano w niedziele do kościółka ulicę dalej albo do Pani Krysi z warzywniaka 20m dalej to nie ma się realnego wyobrażenia o jakichkolwiek utrudnieniach ruchu spowodowanych zablokowaniem czy korkami. Ale nic, świata całego nie zmienimy, więc siedź sobie dalej w swoim porschaczku czy innym fiaciku cinquecento i mknij chyżo po szosach dając do zrozumienia każdemu, że ulica jest twoja (oczywiście robiąc to w imię swoich fanaberii)!!!! A my i tak dalej będziemy „blokować ruch i powodować korki”, które dziwnym trafem jakoś większości nie przeszkadzają i chwała za to, że istnieją ludzie, którzy mają minimalny wgląd na innych podczas takich eventów. Przede wszystkim jednak chapeau bas dla Roberta Dracza za organizowanie tych przejazdów!
          Tak przy okazji – „słoiku z zadupia” to stwierdzenie potwierdza jedno – nie ważne, że przyjedziesz z „Zagaci”/”Kłaju” czy innej wioski to słoma zawsze z butów wyjdzie, choćbyś się bardzo starał. W sumie aż żal mi się robi takich ludzi i wstyd, ale dopóki wieśniacy będą szukać swoich szans w mieście to takie sytuacje będą miały miejsce, niestety…… W sumie później nie dziw, że miasto ma złą renomę…

          • ~Irek
            21 stycznia 2015 o 00:12

            No i poszło „krakusowi” w pięty 🙂 , aleś się rozpisał 😉

          • ~so many possibilities
            21 stycznia 2015 o 01:26

            Hehe 🙂 widać zabrakło argumentów 😉 być może trochę za bardzo się rozpisałem, ale zawsze mnie denerowało manifestowanie w jakikolwiek sposób braku mózgu i zwyczajnego prostactwa 🙂

    • ~rolkarz
      19 stycznia 2015 o 23:01

      Może jesteśmy oszołomami, ale za to nie jesteśmy nudni 😉 W takim razie jest to zbiorowa fanaberia, jeździ z nami około 1000 osób, a paraliż miasta nie jest aż tak bardzo odczuwalny gdybyś przeczytał artykuł. Widzimy się na wiosnę na kolejnym cyklu przejazdów!!!

  3. ~de
    19 stycznia 2015 o 11:21

    macie błonia do jeżdżenia przeciez

    • ~jack
      19 stycznia 2015 o 13:52

      A reszta jest Twoją własnością?

  4. ~jack
    19 stycznia 2015 o 13:49

    Kiedy następny wyjazd? Chętnie się przyłącze. Nie wiedziałem do tej pory o rolkowych i wrotkowych imprezach.

  5. ~Zosia
    19 stycznia 2015 o 15:06

    Wiara w technologię to jak wiara w miłość kobiety http://www.almoc.pl/img.php?id=2654 lepiej się nie rozczarowywać i korzystać ze sprawdzonych rozwiązań…

  6. 20 stycznia 2015 o 08:19

    Bardzo fajna impreza. Byłem raz i niestety tylko raz. Szkoda, że organizują to tylko we czwartki. Ja mam taką pracę że taka godzina w tygodniu jest niemożliwa. Myślę, że dużo osób też chciałoby, by czasem zrobili przejazdy w weekend 🙂

  7. ~Lenka
    15 marca 2015 o 12:30

    „pal w łóżku, nie zostawiaj ich bez pracy…”
    http://www.almoc.pl/img.php?id=3117

  8. 9 listopada 2016 o 00:17

    nieprzyzwyczajony

  9. 24 lutego 2017 o 01:20

    spoko portal

  10. 16 września 2017 o 05:32

    fajowy wpisik

  11. 16 września 2017 o 11:50

    dobre dobre

  12. 19 września 2017 o 11:00

    pozdro dla autora, masz talent:)

Skomentuj ~Bartosz Winiarski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *